- PKS jest ważną instytucją ponieważ odpowiada za transport publiczny. Jeżeli zniknie, ktoś z pewnością zajmie jego miejsce, ale być może nie będzie połączenia z każdą miejscowością. My też już nie utrzymujemy połączeń ze wszystkimi miejscowościami, jednak wciąż obsługujemy 95% terenu powiatu - powiedział prezes biłgorajskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej Jacek Patro.
A PKS zniknąć może, gdyż ze względu na ogromne straty planowane jest ogłoszenie upadłości firmy. Kroki w kierunku sprzedaży przedsiębiorstwa podjęto już kilka lat temu. Informowaliśmy o tym w artykule pt. PKS na sprzedaż. Nie udało się. Teraz trudna sytuacja finansowa biłgorajskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Społecznej zmusza do podjęcia zdecydowanych działań w celu rozwiązania problemu. Obecnie w firmie zatrudnionych jest 120 osób. Warto więc walczyć o jej utrzymanie. Jednak bez radykalnych posunięć przyszłość PKS rysuje się w czarnych barwach. Restrukturyzacja już została przeprowadzona, nie została jednak dokonana restrukturyzacja majątku. Teraz na sprawne funkcjonowanie spółki ma pozwolić jedynie sprzedaż terenu dworca PKS.
- Tylko w takim przypadku nasza przyszłość byłaby zapewniona. Dotychczas dobrze nam się współpracowało z marszałkiem województwa, dlatego nie rozumiem skąd decyzja odmowna dotycząca zbycia nieruchomości. Jest taka potrzeba, byśmy mogli dokończyć naszą restrukturyzację - dodał prezes Patro.
Konsekwencją takiej decyzji, jak poinformował w czwartek 7 stycznia prezes PKS, będzie ogłoszenie upadłości spółki. Zator finansowy spowodowany brakiem gotówki i zaszłościami z lat ubiegłych uniemożliwia dalsze funkcjonowanie przedsiębiorstwa.
Ubiegły rok spółka zamknęła stratą 130 tys. zł, z czego 100 tys. zł to odsetki za nieterminowe regulowanie zobowiązań. - J eśli byśmy tych zobowiązań nie mieli i zbyli teren dworca, który jest nam zbędny, a generuje koszty na poziomie 100 tys. zł rocznie, ubiegły rok zamknęlibyśmy zyskiem - wyjaśnił Jacek Patro i dodał: - Uważam, że spółka ma szanse funkcjonować i powinna funkcjonować ze względu na pracowników oraz osoby korzystające z naszych usług.
Marszałek województwa lubelskiego Sławomir Sosnowski stwierdził jednak, że zanim dojdzie do sprzedaży nieruchomości należy spróbować innych sposobów na uratowanie przedsiębiorstwa. - Sprzedaje się raz, trzeba więc dobrze się na tym zastanowić. Jednak wiem, że należy działać szybko, bo same przewozy szkolne to za mało - mówił marszałek Sosnowski.
Jak podkreśli burmistrz Biłgoraja Janusz Rosłan była szansa na zagospodarowanie części tego terenu przez prywatnego przedsiębiorcę. Chciał on pozyskać od miasta teren przyległy do dworca, ale powiększony o część należącą do przedsiębiorstwa. Tak się nie stało.
- Trzeba zastanowić się jak to zrobić, by ten kapitał pracował na siebie. Zjadanie własnego ogona to nie jest wyjście. Trzeba myśleć, jak zwiększać przychody - dodał Sławomir Sosnowski. Zaznaczył jednak, że jeśli nie będzie innej możliwości, podczas najbliższego posiedzenia Zarządu Województwa, które zaplanowane jest na wtorek, będzie za tym, by przekazać nieruchomość do sprzedaży.
O podjętych krokach dotyczacych biłgorajskiego PKS poinfomujemy niebawem.