Pełna wersja

Czterech pancernych i Łada

2017-09-26 10:15

Ponad pięćset aut, tysiąc osób i milion złotych dla dzieci z domów dziecka - tak można podsumować tegoroczną, 11. edycję rajdu Złombol, która wystartowała 2 września z Katowic.

Złombol 2017 wystartował 2 września. Z Katowic na trasę rajdu wyruszyło ponad pięćset ekip. Wśród nich znalazła się załoga z Biłgoraja. O przygotowaniach chłopaków do startu informowaliśmy w artykule: Ładą przez Europę na pomoc dzieciom. W dzień startu biłgorajanie zatrzymali się na nocleg w Pradze, po czym z rana wystartowali pełną parą wprost do Hiszpanii. Cel - Noja! Jechali w czterech, więc kierowców nie brakowało. Droga była męcząca i długa, ale było warto - dojechali na miejsce na 7 pozycji!

- Nie obyło się bez przygód! Już 100 km od domu spadł nam pasek klinowy z alternatora i pompy wody. Z racji, że stało się to na autostradzie, skorzystaliśmy z pasa awaryjnego. Nie było innej opcji jak szybka naprawa - trzeba było zdjąć alternator i założyć nowy pasek. Nie minęło jednak 5min a pojawiła się policja. Funkcjonariusze jednak z uśmiechem podeszli do naszej awarii. Reszta drogi przebiegła bez większych kaprysów Łady. Wiadomo, auto nie wyjechało wczoraj z fabryki, więc były przypadki typu: zagotowanie wody w układzie chłodniczym na krętych drogach Monte Carlo, kaprysy wycieraczek czy późniejsza awaria wentylatora na chłodnicy. - wspomina Michał.

- Nie zapomnij o awarii alternatora! - dodaje Piotrek. - 150 km od domu w drodze powrotnej padł nam alternator i aby dojechać do Biłgoraja wracaliśmy w nocy bez świateł. Drogę oświetlała nam jadąca z przodu młoda ekipa z Katowic, która właśnie jechała na roztocze na weekend. Nawiasem mówiąc, przygody spotykały nas wszędzie, a nam nigdzie się nie spieszyło, więc korzystaliśmy z każdej chwili. Nawet postój w korku - dwie godziny na niemieckiej autostradzie okazał się przyjemny, gdy dosłownie z lasu wyszedł afroamerykanin z dużymi cymbałkami i zaczął dawać koncert dla ludzi oczekujących na rozładowanie zatoru. A Monte Carlo? Same Ferrari, Lamborghini, Porsche i... nasza Łada. Zrobiliśmy tam chyba największą furorę! Nawet policja zatrzymała nas do kontroli wyłącznie dlatego, że byli ciekawi co to za wynalazek. Oczywiście przejazd Ładą po torze F1 ulicami miasta - bezcenne wspomnienie!

- Auto spisało się wyśmienicie! Nie na darmo poszły miesiące przygotowań! Co prawda bardziej w niej wiało przez zamknięte drzwi i szczeliny w nich, niż przez otwarte okno, no ale to nie nowy samochód! Dla takiej przygody i takiego celu można śmiało powiedzieć - BYŁO WARTO! Aby wystartować w rajdzie musieliśmy zebrać minimum 1 500 zł od sponsorów. Baliśmy się, że może być ciężko, ale okazało się, że ten punkt rajdu osiągnęliśmy równie łatwo. Bardzo szybko udało nam się zebrać wymagane minimum, a nawet je znacznie przekroczyć - zebraliśmy 3 500 zł! W tym miejscu chcemy bardzo podziękować darczyńcom, którzy przyczynili się do uśmiechów dzieci w domu dziecka: Dwór Sanna, Nova Team, Winnica Lipowiec, Bielak opony autoserwis, Bridom.pl, Etno Cafe, KantorEkspert.pl, Addomix Kaczorowscy meble na wymiar, Optyk Polar, I love Coffe, Speed Trans Crew, Cars Siembida blacharstwo/lakiernictwo, Hurtownia Elektryczna Ordecki, Logopeda Anna Trzeźwińska, Gabinet Weterynaryjny Cztery Łapy, Junior-Max Auto Części, Zakład Usług Betoniarskich Tadeusz Iwańczyk, Monika Madaj Interior Design, Fitbay.pl, Kuba Rak, Make&Shake, Pikulmedia.pl Studio Reklamy, Automobilklub Biłgorajski, Connex.ltd. Jeżeli kogoś nie wymieniliśmy, to tylko z naszej nie wiedzy (brak informacji o wpłacie) i z góry przepraszamy. - tłumaczy Paweł.

Udało się! Cała piątka - Piotrek, Paweł, Michał, Tomek i Łada cali i zdrowi dochodzą do siebie w domach i... garażu. - Przejechaliśmy ponad 6 000 km bez poważnych awarii, z samymi pozytywnymi przygodami. Spotkaliśmy setki pozytywnie zakręconych ludzi, z którymi wspólnie zebraliśmy 1 086 008,00 zł dla domów dziecka! Jest to największa zebrana kwota w historii akcji! Czy było warto? Na pewno! Grunt to dobre przygotowanie samochodu i zabranie ze sobą dobrego humoru! Nawet najgorsze chwile i awarie można obrócić w żart i śmiech. Tutaj chodzi o dobrą zabawę i mile spędzony czas. A do tego dojazd na metę i myśl, że dzięki naszemu wyjazdowi pomogliśmy dzieciom - BEZCENNE. - podsumowuje Tomek.

Na pytanie czy biłgorajska ekipa wybiera się za rok na kolejną edycję Złombolu pada zgodna odpowiedż: - Czemu nie?! Chęci są !. Zatem trzymamy kciuki za chłopaków i życzymy im powodzenia! A przy okazji zachęcamy wszystkich do startu rajdzie Złombol.

Red.