Pełna wersja

"Dzidzia Piernik" i jej kłaki

2010-10-14 15:55

W sobotę 9 października w Lublinie przestała działać restauracja o wdzięcznej nazwie JeszBurger. A to wszystko po tym, gdy do restauracji ze swoim programem telewizyjnym zawitała Magda Gesler. Restauratorka odwiedzająca popularne punkty gastronomiczne w "Kuchennych Rewolucjach" nie zostawiła na JeszBurgerze suchej nitki. Stwierdziła, że serwowane tam mięso jest nieświeże i ostro skrytykowała kuchnię. Jej zdaniem restauracja serwuje hamburgery ze śmierdzącym mięsem, a organizacja pracy jest tam do d...y. Jesz Burger dostał "żółtą kartkę" za mrożone mięso brudny grill czy niedoświadczonych kucharzy. Potem był czas na jedzenie cebuli, czy wspólne śpiewanie "Hej sokoły", a w międzyczasie ustalanie nowego menu. Atmosfera w lokalu oczyściła się, a w powodzenie swojej misji uwierzyła nawet autorka programu. Gessler nie spodobało się, że restauracja nie wdrożyła zarządzonych przez nią zmian. W menu nie było nowych wprowadzonych przez nią potraw, a w kuchni nie ma połowy załogi. Doszło też do ostrej wymiany zdań z jednym ze współwłaścicieli. Gwoździem do trumny było zepsute mięso, które zaserwowano jej w hamburgerze. - Śmierdzi trupem - stwierdziła Gessler wypluwając potrawę na talerz.

Obejrzałem to dzieło i tak się zastanawiam, co za dureń wpadł na pomysł kręcenia tego typu programów telewizyjnych, bo nazwijmy rzeczy po imieniu - ale do normalnych te audycje nie należą.

Pominę już fakt, że właściciel lubelskiej restauracji miał problemy z załogą i formalnościami z jej zatrudnieniem, ale nie o to tu chodzi. Oto przez jakąś tam średniej jakości audycję telewizyjną, żywot swój kończy jedna z lubelskich restauracji. Chciało by się rzec, że "przygadał kocioł garnkowi". Mówię tu o prowadzącej program Magdzie Gesler, która krytykując innych - połamała wszelkie zasady higieny, paradując po restauracji z rozwianymi włosami i kilkoma kilogramami biżuterii, która przecież mogła wpaść do garów. Z tego co mi wiadomo, przebywając w kuchni lokalu restauracyjnego, każdy ma obowiązek założenia czepka na głowę, który zapobiega wypadaniu włosów. Tymczasem "Dzidzia Piernik" Magda G. lata po restauracji i kuchni z rozwianymi włosami i macha nimi nad garnkami. Obwieszona biżuterią, szczególnie bransoletkami, w momencie wykonywania różnych czynności kulinarnych, zanurza owe bransoletki w różnych naczyniach, w których przygotowywane są potrawy na potrzeby wspomnianej audycji telewizyjnej. Normalnie higiena jak się patrzy... A niestety pragnę przypomnieć Pani Dzidzi, że praca w kuchni to nie rewia mody.

Wojciech Stepaniuk