Biłgorajski szpital jest obecnie w stanie upadłości, majątkiem zarządza syndyk. W bieżącym tygodniu pojawił się jednak kolejny problem. Tym razem chodzi o pielęgniarki, które postanowiły o wzięciu zwolnień lekarskich. Zrobiło to już 36 osób, co oznacza problemy w zapewnieniu odpowiedniej obsady pielęgniarskiej na dyżurach.
O tym informowaliśmy naszych czytelników wczoraj, w artykule pt. Szpitalowi w Biłgoraju grozi paraliż?.
Wczoraj także odbyło się spotkanie wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka ze starostą powiatu, dyrekcją szpitala i syndykiem masy upadłości. Po tym spotkaniu wojewoda mówił, że został poinformowany o tym, że wiele pielęgniarek wzięło zwolnienia lekarskie, jednak jak podkreślił, " p óki co, te utrudnienia nie wpływają na tyle niekorzystnie na działalność szpitala, by podejmować jakiekolwiek inne ruchy".
Okazuje się jednak, że konieczna była decyzja o wstrzymaniu przyjęć do biłgorajskiego szpitala. Jak wyjaśnia w rozmowie z portalem bilgorajska.pl dyrektor placówki Tomasz Kwiatkowski to jest chwilowe rozwiązanie, do momentu, kiedy pielęgniarki wrócą ze zwolnień. - Są to czasowe zwolnienia i mają potrwać ok. tydzień. Zobaczymy jak to będzie dalej wyglądało - mówi dyrektor.
Zaznacza również, że w normalnym trybie działa Izba Przyjęć. - Wszystkie te przypadki, które wymagają hospitalizacji bądź planowego leczenia są przepisywane albo na późniejsze terminy, a w nagłych przypadkach koordynator wojewódzki kieruje karetki do innych szpitali - podsumowuje Tomasz Kwiatkowski.
Co istotne, jak podkreśla dyrektor, pielęgniarki nie wysunęły oficjalnie żadnych postulatów, nie został też utworzony komitet strajkowy.