Pełna wersja

Nieudane MŚ w Rosji, brak profesjonalizmu czy umiejętności

2018-07-18 09:35

Na Mundial w Rosji kibice Biało-Czerwonych czekali jak nigdy. Po całkiem udanych mistrzostwach Europy we Francji, w końcu można było powiedzieć, że mamy drużynę z prawdziwego zdarzenia. Po wielu chudych latach nareszcie jesteśmy dumni z tego, jak szybko rozwija się nasza reprezentacja.

Niestety bańka pękła z wielkim hukiem już w pierwszym meczu z Senegalem. W meczu, którego nie mieliśmy prawa przegrać. Jednak rzeczywistość okazała się inna, brak pomysłu na grę, niewytłumaczalna taktyka, problem z wykończeniem akcji były tym, czego najbardziej się obawiano przed turniejem w Rosji. Po nieudanym występie z 27 drużyną rankingu FIFA wydawało się, że gorzej być nie może, a w spotkaniu z Kolumbią piłkarze potrafią to, na co ich stać. Zamiast zawodników, którzy robią wszystko, żeby wygrać, ponownie zobaczyliśmy drużynę, która wyglądała, jakby po raz pierwszy grała w takim składzie.

Wcześniejsze turnieje przyzwyczaiły nas do tego, że pierwszy mecz to spotkanie otwarcia, drugi o utrzymanie, trzecie o honor. Nawet kurs w zakładach oferowanych przez legalne firmy w Polsce wskazywały, że czym gorsza sytuacja Polaków tym większa szansa na ich wygraną. Jednak tym razem jak się okazało w meczu z Japonią, nie udała się nawet obrona honoru. Mimo jednobramkowego zwycięstwa to czego świadkiem był cały świat w rywalizacji z Japończykami przeszło oczekiwania wszystkich.

Zamiast prawdziwej walki tak, jak przystało na turniej wysokiej rangi, polscy piłkarze otrzymali tytuł dla najgorzej grającej drużyny. Zero zaangażowania, podawanie piłki, jak na lekcjach wychowania fizycznego, bezcelowe krążenie po boisku, taką wizytówkę Polski zostawili fanom kopanej. Kropką nad i była "kontuzja" Kamila Grosickiego, której domagał się sam trener Adam Nawałka. To już nie był kiepski mecz, ale zakpienie z polskich kibiców, którzy stracili swój cenny czas, na to, aby zobaczyć antyfutbol.

Nie można w tej sytuacji mówić o jednym czy dwóch winowajcach. W tym przypadku na dywaniku powinna pojawić się cała drużyna wraz ze sztabem szkoleniowym, który wyraźnie nie poradził sobie z utrzymaniem formy. Nie chce się wierzyć, że Robert Lewandowski, którym interesuje się Real Madryt, Łukasz Piszczek uznawany za jednego z lepszych obrońców, czy Wojciech Szczęsny bramkarz wielkiego Juventusu zapomnieli, jak gra się w piłkę.

Wszystko tak dobrze układało się w 2016 roku, a dwa lata później nic z tego nie pozostało. Może gdyby trener Nawałka, zamiast pozwalać zawodnikom na imprezowanie, dał do zrozumienia, że w reprezentacji mogą grać tylko profesjonaliści, dziś cieszylibyśmy się z kolejnego sukcesu Polaków. Gdyby piłkarze potrafili rozwiązywać konflikty, a przynajmniej starali się je załagodzić, kto wie, czy nie powtórzyłby się scenariusz z Euro we Francji.

Aktualnie kadra jest w rozsypce, dlatego nowym szkoleniowcem powinien zostać ktoś, kto lubi duże wyzwania i nie boi się budować zespołu od podstaw. Trzeba pożegnać się ze starszymi zawodnikami oraz tymi, którzy nie sprawdzili się na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Tylko w taki sposób kadra może się odbudować.

Red.