bilgorajska.pl - Dzięki pełnionej wcześniej funkcji przewodniczącego rady osiedla Rapy i sprawowaniu mandatu radnego, jest Pan znany wielu mieszkańcom tej części miasta. Proszę jednak przybliżyć Czytelnikom swoją osobę.
Jarosław Bondyra - Działalność społeczna towarzyszy mi od wielu lat i jest tą sferą życia, która mnie całkowicie pochłonęła. Dotychczasowe doświadczenie zawodowe związane było z pracą z ludźmi i dla ludzi. Jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwojga dorosłych już dzieci: Ady i Mikołaja.
bilgorajska.pl - Powołanie Pana na stanowisko zastępcy burmistrza Biłgoraja było dla wielu osób sporym zaskoczeniem. Długo zastanawiał się Pan nad propozycją objęcia tego stanowiska? Co zaważyło na jej przyjęciu?
Jarosław Bondyra - Dla mnie również propozycja Pana burmistrza była zaskoczeniem. Miałem czas do namysłu, ale nie trwało to długo. Takim ludziom jak Pan burmistrz się nie odmawia. Byłbym hipokrytą gdybym stwierdził, że nie miałem wątpliwości. Tak, miałem. Głównie podyktowane one były zmianą dotychczasowego, uporządkowanego już życia, nowymi obowiązkami i presją społeczną. To zupełnie inny zakres czynności niż wykonywane dotychczas. Jednak możliwość dołączenia do drużyny ludzi, którzy tak fantastycznie zmieniają Biłgoraj zwyciężyła. Bycie częścią takiego zespołu to po prostu zaszczyt dla mnie. Poddanie się ocenie społecznej, jakim jest niewątpliwie udział w wyborach samorządowych z pozytywnym skutkiem, też nie było bez znaczenia. To miło wiedzieć, że sąsiedzi pozytywnie oceniają nasze wysiłki i naszą postawę.
bilgorajska.pl - Jakie ma Pan wrażenia po pierwszych miesiącach urzędowania? Na pewno zdążył się już Pan zaaklimatyzować, chociaż zastąpienie tak doświadczonego samorządowca, jakim jest Michał Dec, to z pewnością niełatwe zadanie?
Jarosław Bondyra - Nawet nie staram się dorównać mojemu poprzednikowi Panu Michałowi Decowi. To prawdziwy wulkan pomysłów i energii do pracy. Zazdroszczę, oczywiście w pozytywnym znaczeniu, mu tego. Jestem innym człowiekiem i inaczej podchodzę do wielu spraw, ale ciągle Pan Dec jest dla mnie wzorem i inspiracją. W urzędzie spotkałem wielu bardzo miłych, życzliwych i kompetentnych ludzi. Zdaję sobie sprawę również z tego, że mam jeszcze tzw. "okres próby i rozruchu". Ciągle się uczę i codziennie spotykam coś nowego, coś zaskakującego. To inspirująca odmiana po latach stabilności. Muszę podkreślić, że bardzo pomaga mi w ogarnięciu nowych obowiązków Pan burmistrz Janusz Rosłan i nie obciąża mnie tak, jak poprzedniego zastępcę, ale to tylko kwestia czasu.
bilgorajska.pl - Jakie największe trudności napotkał Pan do tej pory w trakcie sprawowania funkcji? Co zaskoczyło Pana w nowej pracy?
Jarosław Bondyra - Trudności są codziennie, ale chyba największą trudnością jest opanowanie i zrozumienie języka urzędniczego. To nie dla mnie. Wybieram naturalny kontakt z pracownikami, petentami i mieszkańcami, choć wiem, że język urzędniczy też jest potrzebny. Jestem samorządowcem i mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone.
bilgorajska.pl - Za jakie dziedziny z zakresu funkcjonowania miasta jest Pan odpowiedzialny? Jakie pierwsze decyzje Pan podjął?
Jarosław Bondyra - Jestem zastępcą burmistrza miasta, a więc muszę umieć podejmować dobre decyzje w każdej dziedzinie życia miasta. W schemacie organizacyjnym urzędu odpowiadam za sprawy gospodarki komunalnej, inwestycje, drogi, TBS, MOPS, OSiR, BCK, ŚDS. Muszę podkreślić, że Pan burmistrz Rosłan bardzo elastycznie podszedł do zakresu mojej odpowiedzialności i ciągle pomaga mi w opanowaniu arkanów podejmowania decyzji.
bilgorajska.pl - Proszę opowiedzieć o swoich planach związanych ze sprawowaniem funkcji zastępcy burmistrza?
Jarosław Bondyra - Jestem zdeterminowany w poprawianiu komunikacji pomiędzy urzędem, a mieszkańcami z wykorzystaniem nowych metod komunikacji - tzw. social mediów. Chcę zwiększyć nacisk na poprawę jakości życia mieszkańców naszego miasta między innymi poprzez poprawę jakości powietrza, lepszą, sprawniejszą gospodarkę odpadami. Sprawy ekologiczne są dla mnie bardzo ważne. Ciągle powtarzam, że Ziemia jest nam tylko dana na pewien okres i powinniśmy ją zostawić naszym dzieciom w lepszym stanie, niż ją zastaliśmy. Chcę, aby budowanie społeczeństwa obywatelskiego nie było pustym frazesem. Współudział mieszkańców w podejmowaniu ważnych dla miasta decyzji to obowiązek wynikający z odpowiedzialności za miasto. Często używam określenia mówiąc o mieszkańcach Biłgoraja - sąsiedzi. Jesteśmy małą społecznością, w większości znającą się wzajemnie i powinniśmy bardziej siebie szanować i rozumieć, tak jak dobrzy sąsiedzi. Aby zapewnić stabilne funkcjonowanie miasta i faktycznie poprawić jakość życia konieczne są pieniądze, a one pochodzą z przedsiębiorczości. Dlatego powołaliśmy do życia Biłgorajskie Centrum Obsługi Inwestora, aby pobudzić rozwój gospodarczy miasta. Mamy teraz inną rzeczywistość i inne wyzwania niż były kilkanaście lat temu. Śmieszą mnie bezkrytyczne porównania dotyczące ilości powstałych przedsiębiorstwach w latach dziewięćdziesiątych i obecnie. Wówczas było mnóstwo opuszczonych budynków i gruntów po zakładach, które z różnych przyczyn nie wytrzymały starcia z gospodarką rynkową. Dobrze, że przedsiębiorczy Biłgorajanie potrafili je zagospodarować i do dzisiaj prowadzą dobrze prosperującą działalność gospodarczą. Dzisiaj przedsiębiorczość należy dopieszczać i dbać o jej rozwój. Wierzę, że takie działania przyczynią się do wzrostu dochodów miasta, dadzą realne pieniądze, a wówczas będziemy mogli je sensownie wykorzystać na rozwiązywanie problemów wszystkich mieszkańców.
bilgorajska.pl - Dziękuję za rozmowę.