O historii małego mieszkańca Biłgoraja informowaliśmy w artykule pt. Póki jest nadzieja....
- Nic nie wskazywało na to, że Kubus urodzi się wcześniej ( 33tc ) i w tak ciężkim stanie. 28 października 2017 roku trafiłam do lubelskiego szpitala na kontrolę, na miejscu okazało się jednak, że stoczymy największa batalie o życie naszego synka. Wtedy jak grom spadły na mnie informacje o jego stanie zdrowia i o tym, że prawdopodobnie umrze zaraz po porodzie. Tylko chwilkę... on miał być zdrowy, miał być zdrowy jak jego starsi bracia, nikt nie powiedział w trakcie ciąży, że coś jest nie tak - opowiada trudne chwile mama Kubusia.
Chłopiec po porodzie nie oddychał, jego serduszko przestało bić, był reanimowany, a następnie zaintubowany, ponieważ stan jego płuc się pogarszał, co uniemożliwiało mu oddychanie. Okazało się, że jest bardzo wiotki, miał wiele przykurczy w stawach, zwichnięte biodra, wrodzoną skoliozę, wadę stóp, ogromne przepukliny, koślawość łokci, wadę serca, refluks, niedoczynność tarczycy, zapalenie płuc, ogromne obrzęki całego ciała i co najgorsze - padaczkę lekooporną.
Teraz Kuba ma teraz 16 miesięcy. Napadów jest coraz mniej, je z butelki, ułożony na brzuszku unosi głowę, próbuje gaworzyć, uśmiecha się. Wszystko to się cofa, gdy nasilają się napady padaczki. Kubuś bardzo cierpi.
Cały czas trwa zbiórka pieniędzy na wyjazd do niemieckiej kliniki - Schön Klinik Vogtareuth. Rodzica chce walczyć o życie małego bohatera. Potrzeba jeszcze ok. 40 tys. zł.
By wesprzeć rodziców wystarczy wejść na stronę https://zr