Kiedy typowy użytkownik czegoś szuka, zwykle używa Google'a. Dlatego warto być wysoko w wynikach
Internauci zwykle nie są specjalnie dociekliwi - zazwyczaj ograniczają się do pierwszej strony rezultatów, pokazywanych przez wyszukiwarkę. Blisko 92% ruchu z Google pochodzi właśnie stamtąd , udział drugiej to niespełna 5%. Na każdej ze stron, wyszukiwarka wyświetla zazwyczaj 10 pozycji, z czego maksymalnie 5 stanowią linki sponsorowane, tj. reklamy. Resztę stanowią "wyniki organiczne" i to na nie warto zwrócić uwagę w pierwszej kolejności. Zgodnie ze słowami ekspertów z agencji marketingu internetowego IN: ta firma, która na zapytanie o określony produkt wyświetla się na pierwszej pozycji w tzw. organiku, zyskuje blisko 2 razy więcej wejść na swoją stronę, niż witryna z drugiego miejsca . Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak bardzo przekłada się to na sprzedaż?
Warto jeszcze przytoczyć kilka interesujących liczb z badań, dotyczących współczynnika klikalności. Pierwsza pozycja w Google zapewnia średnio 32,5% udziału w całym ruchu na daną frazę kluczową . Druga przekłada się na wejścia 17,6% wszystkich użytkowników, trzecia zaś daje 11,4% kliknięć. Kolejne miejsca cieszą się CTR-em na poziomie 8,1%, 6,1% oraz 4,4%. Jak widać, skuteczne pozycjonowanie daje ogromną szansę na to, że ludzie z grupy docelowej Twojej firmy sami znajdą ją w sieci i z własnej, nieprzymuszonej woli, zapoznają się z ofertą. Jednak przekonanie ich do danego produktu lub usługi stanowi już zupełnie odrębne zagadnienie.
Droga na skróty wcale nie musi być prosta. Obsługa Google Ads wymaga specjalistycznych umiejętności
Alternatywne rozwiązania? Owszem są, choć również w takich przypadkach pomoc specjalistów z agencji IN wydaje się nieodzowna. Przykładem innej niż pozycjonowanie drogi dotarcia do jak największej liczby potencjalnych klientów , będą wspomniane wcześniej linki sponsorowane w wyszukiwarce. To jedna z podstawowych opcji, jakie oferuje system Google Ads. Funkcjonuje on na zasadach licytacji: na pierwszą pozycję w rankingu (rzecz jasna ze stosownym oznaczeniem "Reklama") trafi ten, kto da więcej. Na dodatek Google rozlicza się w wariancie PPC (Pay Per Click), czyli określoną sumę trzeba zapłacić dopiero wtedy, kiedy link przyniesie efekt w postaci kliknięcia. Trzeba jednak zaznaczyć, że bez ciągłej analizy ruchu na stronie łatwo zmarnować budżet na wejścia użytkowników, którzy niekoniecznie będą w pełni zainteresowani daną ofertą. Na szczęście w panelu są dostępne narzędzia, dzięki którym kampania może precyzyjnie trafić do potencjalnych klientów - trzeba "tylko" wiedzieć, jak się nimi prawidłowo posługiwać.