Druga połowa społeczeństwa najwyraźniej nie była zainteresowana wyborami, frekwencja w mieście ledwo przekroczyła 50%. Dlaczego co drugi z nas nie chce uczestniczyć w życiu społecznym? Niewiedza, brak świadomości jak wielki wpływ na przyszłość mają wybrani przez nas przedstawiciele, a może to brak wiary, że można coś zmienić? Bez względu na powód, nieskorzystanie z tego przywileju nie napawa optymizmem.
Frekwencja w całym kraju nie była powalająca, Biłgoraj także nie ma się czym szczycić. W ostatnim głosowaniu do urn poszedł zaledwie co drugi mieszkaniec. - Uprawnionych do głosowania było 22 108 obywateli naszego miasta. Zostało wydanych nieco ponad 11 tys. kart. Na burmistrza głosowało 11 127 osób, na radnych o 48 mniej. Średnia frekwencja wyniosła więc zaledwie 50,22%. To niewiele i martwi fakt, że to o 1,62% mniej niż cztery lata wcześniej. - powiedział w rozmowie z Gazetą Biłgorajską Bogdan Kowalik, sekretarz miasta. Chętniej zabieramy głos w sprawie wyboru prezydenta kraju. W ostatnim głosowaniu, wiosną tego roku do urn poszło 56,67% mieszkańców miasta, mniej jednak obchodzi nas radny, wójt czy burmistrz. Za dwa dni będziemy mieli ostatnia okazję pokazać, że zależy nam na przyszłości Biłgoraja. W niedzielę, 5 grudnia, odbędzie się II tura wyborów na burmistrza. Ilu z nas wybierze nowego gospodarza? Oby tym razem, była to wola wszystkich mieszkańców Biłgoraja.