Pełna wersja

UrzÄ…d walczy o pieniÄ…dze. Zawinili pracownicy

2019-10-30 18:05

UrzÄ…d Miasta w BiÅ‚goraju nie dotrzymaÅ‚ terminu zÅ‚ożenia wniosku o pokrycie z budżetu paÅ„stwa różnicy pomiÄ™dzy cenami energii jakie obowiÄ…zywaÅ‚y w 2018 i w 2019 roku. Chodzi o kwotÄ™ prawie 300 tys. zÅ‚. - Konsekwencje sÅ‚użbowe zostaÅ‚y wyciÄ…gniÄ™te - zapewniÅ‚ burmistrz Janusz RosÅ‚an.

Urząd Miasta Biłgoraja nie złożył w obowiązującym terminie wniosku o pokrycie różnicy pomiędzy cenami energii jakie obowiązywały w 2018 i w 2019 roku.

- Termin ten upłynął 15 września - poinformował podczas środowej sesji Rady Miasta burmistrz Biłgoraja Janusz Rosłan i dodał: - Niestety pracownicy tego terminu nie dochowali, w związku z czym straciliśmy możliwość otrzymania rekompensaty z budżetu państwa, która pokryłaby różnicę w obecnie ponoszonych kosztach. W dalszym ciągu podejmujemy czynności. Staramy sie, by ten wniosek, którego nie udało się w terminie złożyć być przez ministerstwo przyjęty. Trudno jednak obecnie stwierdzić, jakie są szanse na załatwienie tej sprawy.

Ubytek w budżecie miasta, jaki powstanie z tego tytułu to 280 tys zł.

- Bardzo przepraszam zarówno państwa radnych, jak i mieszkańców za to zaniedbanie ze strony urzędu i jego pracowników - podsumował burmistrz Janusz Rosłan.

O szczegóły prosił radny Wojciech Gleń. - Jak do tego doszło i czy zostały wyciągnięte konsekwencje wobec osób, które nie dopełniły obowązków? - pytał. - Mogę jedynie powtórzyć, że nie dotrzymaliśmy terminu wynikającego z rozporządzenia, czyli aktu wykonawczego do ustawy - dodał włodarz i podkreślił, że jeden termin (wynikający w ustawy) - ten, który pozwolił zakwalifikować sie do grupy samorządów objętych dofinansowaniem został dotrzymany. Drugi termin dotyczył dostarczenia faktur i tu już nie udało się wypełnić obowiązku w wyznaczonym czasie.

Władze miasta wystąpiły z prośbą o interpretację, czy dochowanie pierwszego terminu nie można uznać za wystarczające. - Obecnie czekamy na odpowiedź ministerstwa. Wobec pracowników, którzy zawinili zostały wyciągnięte konsekwencje służbowe zgodnie z kodeksem pracy - wyjaśniał Janusz Rosłan.

red.