Po dwóch gładkich wygranych bez straty seta na własnym parkiecie biłgorajanki zmierzyły się z Tomasovią na jej parkiecie. Okazało się, że nawet atut własnej hali nie pomógł tomaszowiankom w nawiązaniu równorzędnej walki ze zdecydowanie lepszą Szóstką. Biłgorajanki ponownie dominowały w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, dlatego też, tak jak w dwóch poprzednich meczach, tak i w spotkaniu w Tomaszowie Lubelskim ograły rywalki nie tracąc nawet jednego seta. Gospodynie były równorzędnym partnerem dla biłgorajanek tylko w początkowych fazach każdej partii. Później liderki tabeli sezonu zasadniczego odskakiwały tomaszowiankom na kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddawały już do samego końca. Podopieczne Pawła Wrzeszcza górowały nad rywalkami zdobywając mnóstwo punktów dzięki znakomitej zagrywce. Tradycyjnie w tym aspekcie gry wręcz nieomylna była Paula Rauch. Szkoleniowiec Tomasovii Stanisław Kaniewski próbował wytłumaczyć trzy zdecydowane porażki swojego zespołu. - Niestety powtórzę to po raz kolejny, ale nie byłem w stanie należycie przygotować zespołu do spotkań z Szóstką. Naszą kadrę stanowią w większości zawodniczki, które nie ukończyły jeszcze wieku juniorek, a tak się składa, że jeśli chodzi o rozgrywki młodzieżowe to bieżący sezon jest dla nas bardzo udany. Dziewczyny walczyły z powodzeniem na trzech frontach w rozgrywkach II ligi, ale i Mistrzostwach Polski Juniorek oraz Kadetek. Niestety dziewczyny, które rywalizowały w Mistrzostwach Polski Juniorek stanowią także o sile zespołu seniorskiego i licząc rywalizację z Szóstką grały mecze co 2-3 dni. Było to dla nich za duże obciążenie fizyczne, ale i psychiczne. Postawiliśmy na juniorki i przyniosło to rezultaty, bowiem udało się wywalczyć brązowy medal MP - skwitował opiekun tomaszowianek. W trzecim i jak się okazało ostatnim pojedynku obu ekip nie wystąpiła jedna z najskuteczniejszych siatkarek Tomasovii, utalentowana Paulina Głaz, z uwagi na przemęczenie po wspomnianym wyżej finałowym turnieju Mistrzostw Polski Juniorek. Z gry swoich podopiecznych był natomiast zadowolony trener Paweł Wrzeszcz. - Pierwsze dwa spotkania na własnym parkiecie były naprawdę znakomite. Dziewczyny były skoncentrowane, walczyły o każdą piłkę, świetnie realizowały moje założenia. Zawsze ciężko nam się grało w Tomaszowie Lubelskim, ale mimo wszystko jechaliśmy tam po zwycięstwo. Na szczęście dziewczynom udało się wygrać bez straty seta i teraz myślimy tylko o przygotowaniach do rywalizacji z Karpatami Krosno. W żadnym wypadku nie zamierzamy lekceważyć przeciwniczek. Bieżący tydzień poświęcimy na dogłębną analizę gry Karpat przeciwko Wiśle Kraków - mówi szkoleniowiec Szóstki. Zapowiada się niezwykle emocjonująca rywalizacja. W pierwszym meczu w zasadniczej fazie rozgrywek biłgorajanki wywalczyły wyjazdowe zwycięstwo, które jednak nie przyszło im łatwo. Siatkarki Pawła Wrzeszcza przegrywały w Krośnie już 2:0 w setach, by ostatecznie odwrócić losy meczu na swoją korzyść. Szóstka nie miała już tyle szczęścia w rewanżu, gdzie grając przed własną publicznością przegrała po słabej grze 1:3. Pojedynek Szóstki z Karpatami będzie kolejną okazją do zaprezentowania się w rodzinnym mieście byłych siatkarek Szóstki: Joanny Bedy i Joanny Paluch. Obie zawodniczki reprezentują barwy krośnieńskich Karpat i w ostatnim spotkaniu obu zespołów przyczyniły się do zwycięstwa swojej ekipy. Początek rywalizacji Szóstki z Karpatami już w najbliższą sobotę. Pierwszy mecz rozpocznie się o godz. 17 w hali przy ZSBiO w Biłgoraju. Drugie spotkanie zostanie rozegrane dzień później.
Tomasovia Tomaszów Lubelski - Szóstka Biłgoraj 0:3 (17:25,17:25,15:25)
Tomasovia: Świerszcz, Czaja-Barbara, Broszkiewicz, K. Chmiel, Słonecka, Kołosińska, Kowalska (libero) oraz Czerniawska, Romaszko.
Szóstka: Filipowicz, Gasidło, Wszoła, Rauch, Kundera, Banecka, Bębenek (libero) oraz S. Chmiel.