Zarówno Szóstka, jak i Karpaty potrzebowały trzech spotkań do zakończenia rywalizacji w meczach półfinałowych. Wydawało się więc, że kibice mogą liczyć na emocjonującą walkę w pojedynkach finałowych. Tym bardziej, że krośnianki także mają wielki apetyt na awans do pierwszej ligi. Tyle tylko, że w tej walce zawodniczkom z Krosna nie może pomóc szkoleniowiec zespołu Marzena Solska-Szepieniec, co z pewnością jest dla drużyny z Podkarpacia dużym osłabieniem. Trener "niebiesko-białych" spodziewa się dziecka i może pomóc swoim podopiecznym jedynie z ławki rezerwowych. Jej brak był widoczny już w premierowym secie pierwszego spotkania, choć początek seta zapowiadał wyrównany pojedynek. Miejscowe "odjechały" od przeciwniczek dzięki wysokiej skuteczności w ataku, kilku punktom zdobytym blokiem, ale przede wszystkim świetnej zagrywce Pauli Rauch. Przy stanie 10:7 liderka Szóstki zaaplikowała krośniankom aż cztery punkty z rzędu i tym ciężko było odrobić siedmiopunktową przewagę w drugiej fazie seta. Gospodynie wygrały pierwszą odsłonę do - 20. Druga partia przypominała scenariusz z pierwszego seta. Na parkiecie trwała wyrównana walka i nawet jeśli Szóstce udało się odskoczyć od Karpat na kilkupunktowe prowadzenie to przyjezdne szybko niwelowały straty i doprowadzały do wyrównania. W końcówce inicjatywa była po stronie zawodniczek z Krosna, które prowadziły nawet 23:22. Na szczęście dla Szóstki, krośnianki nie wytrzymały ciśnienia i przegrały drugą odsłonę do - 23. Trzeci set był tylko dopełnieniem formalności. Nieszczęśliwa końcówka drugiej partii sprawiła, że w kolejnej z ekipy Karpat uszło powietrze, czego odzwierciedleniem była kompletna dominacja Szóstki. Zawodniczki Pawła Wrzeszcza wygrały trzecią i jak się okazało ostatnią odsłonę pierwszego meczu finałowego do - 13.
- Wbrew pozorom nie był to łatwy mecz, o czym może świadczyć wynik. W rzeczywistości był to zacięty mecz i wygranie walki na siatce pozwoliło nam na zwycięstwa w końcówkach dwóch pierwszych setów. Myślę, że dobrze rozpracowaliśmy przeciwniczki. Wnikliwie analizowaliśmy grę rywalek w starciu z Wisłą Kraków, dlatego też krośnianki niczym nas nie zaskoczyły. Z pewnością na duże słowa uznania w ekipie z Krosna zasłużyły nasze byłe zawodniczki Joanna Beda i Joanna Paluch, które były zdecydowanymi liderkami swojego zespołu - podsumował pierwszy mecz finałowy trener Paweł Wrzeszcz
Szóstka Biłgoraj - Karpaty Krosno 3:0 (25:20, 25:23, 25:13)
Szóstka: Filipowicz, Chmiel, Wszoła, Rauch, Kundera, Banecka, Bębenek (libero)
Biłgorajanki zagrały jeszcze lepsze spotkanie następnego dnia i wygrały ponownie bez straty seta. W pierwszej partii niedzielnego meczu Szóstka wręcz "zmiotła z parkietu" rywalki z Krosna gromiąc je do - 12. W drugim secie przyjezdne starały się nawiązać równorzędną walkę z siatkarkami z Biłgoraja, ale to miejscowe kontrolowały przebieg tego seta prowadząc przez cały czas dwoma - trzema punktami. W końcówce krośnianki włączyły wyższy bieg i doprowadziły do wyrównania przy stanie 21:21. Wydawało się, że zawodniczki Karpat złapały wiatr w żagle i ta partia będzie należała do nich. Powtórzyła się jednak sytuacja z drugiej odsłony pierwszego spotkania. Ekipa z Krosna nie wytrzymała presji i przegrała drugą partię do - 22. Trzeci set był bardzo wyrównany, ale po raz kolejny końcówka należała tylko i wyłącznie do zawodniczek Szóstki, które zakończyły mecz bez straty seta triumfując w ostatniej partii do - 19.
- Niestety w obu spotkaniach czegoś nam brakowało i dziewczyny nie mogły nawiązać równorzędnej walki z Szóstką. W meczu z takim zespołem jak Szóstka trzeba być skoncentrowanym przez całe spotkanie, a nam tej koncentracji brakowało w końcówkach setów i myślę, że była to kluczowa przyczyna naszych porażek. Mimo dwóch przegranych nadal jesteśmy w grze. Przed nami mecze w Krośnie i przed własną publicznością będziemy chcieli wygrać chociaż jedną konfrontację - skwitowała Marzena Solska-Szepieniec - szkoleniowiec drużyny Karpat.
- Dwa zwycięstwa po 3:0 z Karpatami mogłyby świadczyć o naszej deklasacji. W praktyce wygrane nie przyszły nam tak łatwo i krośnianki pokazały, że są groźnym zespołem. Zrobimy wszystko, żeby w Krośnie zakończyć rywalizację i wygrać rozgrywki IV grupy - mówił po drugim meczu szkoleniowiec Szóstki.
Szóstka Biłgoraj - Karpaty Krosno 3:0 (25:12, 25:22, 25:19)
Szóstka: Filipowicz, Chmiel, Wszoła, Rauch, Kundera, Banecka, Bębenek (libero) oraz Gasidło