Gazeta Biłgorajska : - Który system (8 lat podstawówki + 4 lata szkoły średniej czy 6 lat podstawówki+ 3 gimnzajum + 3szkoły średniej) uważa Pani za bardziej korzystny dla przeciętnego ucznia?
Celina Ćwikła : - Kilkanaście lat pracowałam w szkole podstawowej i z sentymentem wspominam moich uczniów, którzy na początku klasy IV uważali mnie za jakiegoś intruza, bo przecież "ich Pani" to ta, która uczyła w klasach I-III. Trzeba było sobie zapracować na ich przychylność, na szczęście, zawsze służyła pomocą pierwsza Pani. Podaję ten przykład, bo pokazuje on pewną, bardzo ważną ciągłość. "Uczyliśmy się" tego naszego ucznia przez osiem lat i dlatego łatwiej było przechodzić razem z nim trudności okresu dorastania. Pamiętajmy jeszcze o rodzicach, którzy - wtedy - mieli pracę, byli na miejscu, więcej czasu mogli poświęcić swoim dzieciom.
G.B. : - W gimnazjum uczą się absolwenci 6-letniej szkoły podstawowej, młodzi ludzie w wieku 13-16 lat. Czy to dobre rozwiązanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ten wiek uważany jest powszechnie za początek dorastania, a niekiedy także nastoletniego buntu?
C.Ć. : - Opinie są różne, częściej jednak to poprzedni system uważany jest za lepszy. Znam gimnazjum od jego początków, teraz stało się ono moją szkołą, która realizuje różne zadania. Jest szkoła i są uczniowie, nie zastanawiamy się, co by było gdyby, tylko staramy się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, ponieważ po to jesteśmy. Wiem, o gimnazjalistach zwykło się mawiać "trudna młodzież", zauważa się tych, którzy bywają w nocnych klubach, dyskotekach, posługują się wulgarnym językiem itd. Tak, są i tacy, zastanawiamy się nad przyczyną, wytłumaczeniem, jednak nie może być: "bo są uczniami gimnazjum".
Gimnazjaliści są jak każda inna społeczność uczniowska, tyle tylko, że właśnie dorastają, potrzebują wtedy więcej uwagi, zrozumienia i cierpliwości. Muszą mieć kogoś, komu się zwierzą, poskarżą, nie chcą, by mówić do nich "dzieci", chociaż chętnie obchodziliby Dzień Dziecka. Wygrywają konkursy, zostają laureatami albo cieszą się, że uzyskali promocję do następnej klasy, w grupie wydają się niedostępni, a indywidualnie to najzwyklejsi ludzie, są naszym obrazem, obrazem społeczeństwa, w którym żyją.
G.B. : - Jak w Pani szkole wygląda sytuacja odnośnie liczby uczniów na przestrzeni lat?
C.Ć. : - Zacznę od przykładu: w roku 1999/2000 utworzyliśmy 13 klas pierwszych, obecnie mamy ich 5. Wynika to z demografii, choć nie bez znaczenia jest fakt utworzenia kolejnych gimnazjów w mieście i gminie. Na początku w Biłgoraju były dwa gimnazja, do ich obwodów należały również okoliczne miejscowości. Obecnie mamy 4 gimnazja w mieście, a na terenie gminy powstały zespoły szkół z gimnazjami.
G.B. : - Skoro liczba uczniów systematycznie się zmniejsza to może łatwiej "zapanować" nad taką grupą nastolatków, a może jest wręcz przeciwnie i zauważa Pani wzrost ilości uczniów mających problemy edukacyjne/wychowawcze?
C.Ć. : - Jest taka tendencja, coraz więcej uczniów ma jakieś problemy i dotyczy szkół różnego typu. Bardziej martwią nas problemy wychowawcze, ponieważ to one są najczęściej powodem kłopotów w nauce, dlatego praca wychowawcza jest naszym priorytetem. Dzieci zawsze uczyły się bardzo różnie, tak jest nadal. Inaczej jednak pracuje się z uczniem słabym, który przychodzi na lekcje, próbuje coś robić, korzysta z zajęć pozalekcyjnych, niż z takim, który bywa gościem w szkole. W ostatnich latach zauważamy nowy problem, to zmęczeni i niewyspani uczniowie. Podkrążone oczy i przysypianie to nie efekt nocnej nauki, tylko wielu godzin spędzanych przy komputerze. Uczulamy na to rodziców, ponieważ uzależnienie od Internetu jest realnym i niebezpiecznym zjawiskiem. Problemy młodzieży i ich przyczyny to ogromny temat, nie da się omówić go w kilku zdaniach. Pamiętajmy, że one się pojawiają w różnym okresie życia dzieci i wtedy my, dorośli musimy je zauważyć, zareagować i pomagać.
G.B. : - Problemy nastolatków to złożony i szeroki problem, porozmawiajmy zatem o edukacji. Zbliżają się egzaminy gimnazjalne. Jak są one traktowane przez uczniów? Czy młodzież przykłada się do nauki przed tym ważnym sprawdzianem, a może traktuje go jako jeden z mało znaczących etapów swojej edukacji?
C.Ć. : - Same egzaminy są dla naszych uczniów sprawą bardzo poważną, obserwuję to co roku, kiedy w galowych strojach, z legitymacją i długopisem ustawiają się w kolejkę, by wejść na salę egzaminacyjną. Są punktualni, zachowują się zgodnie z zasadami, wtedy wiem, że zrobiliśmy coś dobrego i jestem z nich dumna. Oni wiedzą, że wyniki będą miały wpływ na rekrutację do wymarzonej szkoły. Marzą wtedy o jak najlepszej punktacji, tylko że z przykładaniem się do nauki bywa różnie, długo uważają, że jeszcze zdążą… W efekcie jednak jesteśmy zadowoleni z ich osiągnięć. Wyniki egzaminacyjne mamy dobre, w analizach tzw. Edukacyjnej Wartości Dodanej, mieścimy się w części określonej jako "Szkoła sukcesu".
Przystąpienie do egzaminu jest jednym z koniecznych warunków ukończenia szkoły, a jego wynik może zadecydować o tym, do jakiej szkoły ponadgimnazjalnej trafi absolwent.
G.B. : Największy wpływ na postępy w nauce i zachowanie nastolatka, zarówno w szkole jak i poza nią, ma dom rodzinny, wychowanie przez rodziców. Jak obecnie wygląda współpraca szkoły z rodzicami uczniów? Czy w ciągu ostatnich lat można zauważyć wzrost czy spadek zainteresowania opiekunów życiem szkolnym dziecka?
C.Ć. : - Szkoła nie może spełniać dobrze swojej roli bez współpracy z rodzicami. To oni znają swoje dziecko najlepiej, są jego pierwszymi nauczycielami i najważniejszymi wychowawcami. Dzięki współpracy z rodzicami poznajemy ich opinie, oczekiwania i, co najważniejsze, ucznia.
Nie ma chyba rodzica, który nie interesowałby się postępami swojego dziecka w nauce, choć różnie się to przejawia. Niektórzy kontaktują się z wychowawcą systematycznie, inni korzystają z zebrań oraz pisemnych informacji o uczniu, bywa i tak, że to szkoła szuka kontaktu, by takie informacje przekazać. Dla nas najważniejsze jest, by uczeń miał rodzica lub prawnego opiekuna na miejscu, bo tylko z nimi możemy współpracować. Z wieloletniego doświadczenia wiem, że tam, gdzie rodzina jest dla młodego człowieka prawdziwym azylem bezpieczeństwa, a rodzice z miłością i mądrością wspierają swoje dzieci, nawet bardzo poważne problemy okresu dorastania da się w końcu pozytywnie rozwiązać.
G.B. : - Dziękuję za rozmowę.
C.Ć. : - Również dziękuję.