Pełna wersja

Pisanie to była moja tajemnica

2011-04-07 11:59

StwierdziÅ‚a Katarzyna StrzÄ™ciwilk na benefisie zorganizowanym dla uczczenia jej dorobku. Na szczęście pewnego dnia odważyÅ‚a siÄ™ powiedzieć jeden z wierszy koleżance, a potem wszyscy w Soli i nie tylko, chcieli już zawsze jej sÅ‚uchać.

Dla uczczenia jej bogatego dorobku Stowarzyszenie "Więź" zorganizowało benefis, który odbył się 3 kwietnia w Soli. Były wiersze i piosenki, pani Strzęciwilk opowiadała o swoim życiu i twórczości. Wszystko w otoczeniu najbliższej rodziny i przyjaciół.

Tematyka utworów pani Katarzyny jest bardzo różnorodna. Poprzez utwory opiewające piękno ziemi rodzinnej, otaczającej ją przyrody, obserwację życia ludzi na wsi, do utworów okolicznościowych związanych z wydarzeniami wsi, parafii, czy też najbliższej rodziny. Jej wiersze często są pełne humoru, wiary i miłości do ludzi, Boga i przyrody. Wciąż nie wszystkie wiersze zostały opublikowane, wiele z nich nadal czeka w szufladzie.

O tym, skąd zrodziła się potrzeba pisania, tak opowiadała autorka. - Moja poezja zaczęła się jak miałam 14-15 lat. Kończyłam szkołę powszechną. Niestety wtedy nie mogłam się dalej kształcić, bo to było dla bogaczy. Czułam pustkę w sobie, którą trzeba było czymś zapełnić. A pasło się krowy, robiło się rękami w polu, a głowa była pusta i wtedy zaczęły powstawać moje wiersze. Nauczyciele w szkole przekazali mi miłość do Boga, do ojczyzny, przyrody, do ludzi i ja to w sobie pielęgnowałam - mówiła pani Katarzyna Strzęciwilk. Dodała także, że pierwsze wiersze pisała sama dla siebie.

- Myślałam, że ich nigdy nie wypowiem. To była moja tajemnica, której się wstydziłam. Nie wiem, dlaczego to kryłam, nawet mojej mamie tego nie mogłam powiedzieć, tylko jedynemu Bogu, bo wiele z tych wierszy było modlitwą. Pisanie to była moja tajemnica. Dopiero jak skończyła się wojna, to odważyłam się powiedzieć wiersz jednej koleżance. Działał wtedy zespół, który robił przedstawienia i poszłam podać im jeden wierszyk, który mógłby się przydać. Na przedstawieniu w Soli powiedziałam wiersz o Soli i o wszystkich mieszkańcach wioski. I od tamtej pory wszystko się zaczęło - powiedziała poetka.

Niewątpliwie talentu pani Katarzyna nie zmarnowała, a jeszcze go pomnożyła. Pisanie stało się jej misją, którą wypełnia do dzisiaj, układając wiersze, o które proszą ją mieszkańcy: na uroczystości rodzinne, śluby, jubileusze. Po wierszyku otrzymał każdy z jej 21 wnuków i 7 prawnucząt.

- Każdego człowieka otacza jakiś świat rzeczywisty, obiektywny. Tylko każdy ten świat widzi inaczej. Muzyk idący ulicą w hałasie ulicy słyszy dźwięki i układa kompozycje. Idzie Kaśka, dziewczyna wiejska, za krowimi ogonami drogą, dla niektórych ta sytuacja byłaby nuda, a Kaśka rozgląda się wokół, tu kwiatek mlecza, tu kaczeńca i powstaje w niej uczucie dziękczynienia, które odnosi do Boga. Te wrażenia ubiera w słowa, powstaje poezja. Ja, gdy czytam taką poezję, zaczynam dopiero zauważać rzeczy, których moje oczy, moje zmysły nie widziały, a co wrażliwy człowiek zobaczył. Czytając te refleksje, zmieniam swoje życie - stwierdził Alfred Strzęciwilk, syn pani Katarzyny.

Talent pani Katarzyny docenia cała rodzina, cała wieś Sól, ale i cała gmina Biłgoraj. Podziękowaniom nie było końca. Pani Katarzyna nie kryła łez wzruszenia. Zarząd Stowarzyszenia dodatkowo postanowił odznaczyć panią Katarzynę tytułem honorowego członka Stowarzyszenia "Więź". Ten wieczór z pewnością zasłużył, aby zostać zapamiętanym, a nawet opisanym.

KFP