- Biłgoraj, jak większość małych miast nie daje wielkich szans na rozwój kariery aktorskiej. Osoby, chcące się wybić w tym zawodzie wyjeżdżają do większych ośrodków. Skąd więc ten wybór?
- Sam pochodzę z małej miejscowości z woj. Podlaskiego jaką jest Hajnówka, natomiast żona spod samego Biłgoraja, i po 16 latach mieszkania w Warszawie, przy drugim dziecku w drodze, doszliśmy do wniosku, że jesteśmy zmęczeni nieustannym biegiem, gonitwą, która panuje w tak dużych miastach jak Warszawa. Potrzebowaliśmy zwolnić, skupić się na dzieciach, przewartościować pewne rzeczy..., a poza tym zawsze nam się marzył kawałek własnej ziemi, podwórka. Dodatkowo, mieszkając w Warszawie byliśmy rozdzieleni pomiędzy jedną, a drugą rodziną, i przychodzi taki moment kiedy zaczyna to doskwierać. Oczywiście sentyment do Stolicy pozostał, w końcu "kilka" lat życia tam zostawiliśmy.
- Czy w związku z tym, że teraz to wschodnia Polska jest dla Pana domem jakie są plany związane z tym niepewnym zawodem? A jeśli nie aktorstwo to co w zamian?
- Aktorstwem będę się starał zajmować na tyle ile będzie mi dane. Niestety 90% produkcji kręcone jest w samej Warszawie, reszta we Wrocławiu lub innych miejscach. Na szczęście castingi odbywają się niejednokrotnie dwutorowo tj. stacjonarnie, lub on-line. Np. już w ubiegłym tj. 2021 roku stacjonarnie wygrałem casting do nowej produkcji telewizyjnej, gdzie zdjęcia już zaczynam pod koniec stycznia, tylko że materiał jest nagrywany w Warszawie kilka dnia z rzędu, zaś w formie on-line wygrałem castingi do 2 reklam telewizyjnych. Mam również doświadczenie w sesjach modelingowych związanej z branża odzieżową, także będę szukał podobnych zleceń na terenie województwa lubelskiego. W nawiązaniu do modelingu, kilka miesięcy temu wziąłem udział w sesji zdjęciowej dla promocji lotniska pod Lublinem. Także nie wszystko stracone. Jestem świadom, że będąc trochę na "uboczu", moje aktorstwo może poważnie zwolnić lub całkiem się zatrzymać, dlatego mam również drugi zawód jakim jest zawodowy masażysta. Zawsze chciałem pomagać ludziom, i po części się spełniam prowadząc zabiegi z masażu tutaj na terenie Biłgorajskim i okolicach.
- Jak trafił Pan na plan popularnej produkcji "Lombard, życie pod zastaw"?
- Odp. Jak wspomniałem wcześniej, castingi odbywają się dwutorowo. Akurat casting do serialu "Lombard, życie pod zastaw" znalazłem na jednej z grup aktorskich utworzonych na portalu społecznościowym Facebook, odezwałem się czy spełniam kryteria pod względem doświadczenia oraz wizualnym, otrzymałem pozytywną odpowiedź wraz z materiałem do przygotowania. Serial kręcony jest we Wrocławiu, a w tym czasie mieszkałem w Warszawie. Casting odbył się w formie on-line, gdzie po nagraniu kilku scen i przesłaniu materiału okazało się, że zostałem wybrany i wygrałem casting.
- Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie, a jakie zawodowe marzenie dopiero przed Panem?
- Każda wygrana rola jest pewnego rodzaju największym osiągnieciem, bo dla mnie jako aktora liczy się to, że zostałem wybrany, a jego umiejętności spełniają oczekiwania reżysera oraz produkcji. Chociaż precyzując odpowiedź, to każda stała rola (tzn. taka która ma ciągłość w danym serialu jako pierwszo lub drugo planowa) jest największym osiągnięciem, i jak do tej pory w ciągu trzech lat otrzymałem już trzy stałe role (pierwsza w serialu "Miasto długów" kręcony dla stacji Polsat, druga w "Lombard, życie pod zastaw" dla stacji TV Puls, a trzecia dla nowego projektu, który dopiero będzie nagrywany, również dla stacji TV Puls, pierwsze nagrania zaczynam już 24go stycznia w Warszawie), również występ w filmie pt. "Bad boy", w reżyserii Patryka Vegi, był dla mnie dużym wyróżnieniem. Jeśli chodzi o marzenie zawodowe... oczywiście otrzymać pierwszoplanową rolę w filmie fabularnym.
- Mieszka Pan w Biłgoraju zaledwie od kilku miesięcy. Co było miłym zaskoczeniem, a co rozczarowaniem?
- Z pewnością miłym zaskoczeniem była przychylność ludzi. Pozwolili mi się poczuć tak jakby to było moje miejsce. Taka przeprowadzka to jest niejednokrotnie decyzja życiowa. Nie będę ukrywał, że ja razem z małżonką mieliśmy bardzo duże wątpliwości i chwile zwątpienia, czy słusznie postąpiliśmy, czy w jakiś sposób ta zmiana nie ograniczy nas lub nasze dzieci zawodowo, jak to wpłynie na nasze przyszłe życie, bo można powiedzieć, że zaczynamy życie z "czystą kartą", od samego zera..., ale czasem trzeba wyjść ze strefy komfortu, po to by się tylko bardziej rozwinąć. Co do rozczarowań... przeprowadzając się tutaj nie mieliśmy żadnych oczekiwań, więc bez oczekiwań, nie można się rozczarować. Dla mnie liczy się co jest tu i teraz. Chyba przyszedł taki wiek dla mnie, że najważniejsi są dla mnie bliscy, spokój, satysfakcja z tego co robię, docenianie życia, sądzę, że właśnie to tutaj znalazłem.