W niedzielę 3 lipca uczczono pamięć pomordowanych w lesie nieopodal Biłgoraja 65 partyzantów.
Wydarzenie rozpoczęło się od rekonstrukcji historycznej w wykonaniu Grupy Rekonstrukcji Historycznej "Wir", ukazującej wyprowadzenie więźniów z byłego budynku Gestapo, znajdującego się przy ul. "Wacek" Wasilewskiej w Biłgoraju oraz przewiezienia ich do miejsca zbrodni, czyli do lasu w Rapach.
Następnie organizatorzy zaprosili do uczestnictwa we mszy św., która odprawiona została w kościele pw. Trójcy Św. i WNMP. Po Eucharystii zaplanowano dalszą część uroczystości w miejscu ustawienia pomnika upamiętniającego te tragiczne wydarzenia. Odśpiewano hymn państwowy, był Apel Poległych, złożono też kwiaty na grobie partyzantów.
Na zakończenie odbyła się rekonstrukcja historyczna opowiadająca ostatnie chwile więźniów - ucieczkę i rozstrzelanie w lesie w Rapach.
O tym, jakim torturom byli poddawani więźniowie opowiadał Jerzy Nizio . - Wszystkie ciała nosiły ślady potwornych obrażeń, część ofiar żyła w momencie zasypywania grobu. Wszyscy zginęli śmiercią męczeńską. My tutak zebrani jesteśmy spadkobiercami ich walk i marzeń o wolnej ojczyźnie, dbajmy o pamięć i otaczajmy kultem to miejsce, jesteśmy im to winni - mówił członek rodziny zamordowanego partyzanta.
- Nasza obecność dobitnie pokazuje, że, jak mówiła Wisława Szymborska "u marłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci" - podkreślał prezes AK okręgu Biłgoraj Tomasz Książek.
Przypomnijmy:
W czerwcu i lipcu 1944r. Niemcy przeprowadzili dwie operacje przeciwpartyzanckie pod kryptonimem Sturmiwind I i Sturmwind II. Było to największe akcje w okupowanej Polsce. Walka pomimo bezgranicznego bohaterstwa partyzantów przeobraziła się w klęskę. Wielu z nich zginęło w bezpośredniej walce. Ostatni dramat tej akcji miał miejsce 4 lipca 1944r. w lesie Rapy.
Wcześniej jednak torturowano i znęcano się nad partyzantami wziętymi do niewoli. W tej grupie znalazła się jedna kobieta Wanda Wasilewska ps. "Wacek"., która, nie mogąc znieść tortur, wyskoczyła przez okno z pierwszego piętra budynku zajmowanego przez gestapo.
Rozstrzelanie zakładników w lesie w Rapach było jedną z największych tragedii dla mieszkańców Biłgoraja i regionu w czasie II wojny światowej. Morderstwo partyzantów uznane zostało za zbrodnię wojenną, a wyrok wykonano "za przynależność do band", czyli za to, że ktoś był partyzantem i walczył o wolność swojej ojczyzny.