Sprawa sięga pierwszych dni pandemii, kiedy pracownicy Starostwa Powiatowego w Biłgoraju (z dwudziestoletnim stażem pracy) wręczone zostało wypowiedzenie. Kobieta nie pogodziła się z tą decyzję i postanowiła iść do sądu. Dwie instancje uznały, że zwolnienie odbyło się z naruszeniem przepisów prawa. Zasądzono też odszkodowanie na rzecz powódki, którego do dziś nie otrzymała. Postanowiła więc złożyć skargę na działalność starosty, którą rozpatrywała komisja skarg i wniosków (pismo wpłynęło w drugiej połowie czerwca). Komisja uznała, że owa skarga jest bezzasadna i to rozpoczęło niezwykle gorącą dyskusję podczas środowych obrad Rady Powiatu Biłgorajskiego (20 lipca).
- Na dwóch posiedzeniach komisja skarg i wniosków rozpatrzyła skargę na działania starosty. W wyniku prac komisji powstała uchwała, uznająca skargę za bezzasadną. Na komisji uchwała została przyjęta stosunkiem głosów 4:1 - wyjaśnił przewodniczący komisji Marcin Kulig.
Dlaczego komisja tak uznała? To miało się okazać w późniejszej części obrad Rady Powiatu.
Dyskusję w tej sprawie rozpoczął radny Mirosław Późniak, który wyjaśnił, że skarga byłej już pracownicy dotyczyła wypłaty zasądzonego odszkodowania. - Komisja skarg, wniosków i petycji skupiła się na sprawach związanych z zrachowaniami pana starosty opisanych w skardze i przedstawionych w sądach dwóch instancji, które już w tej kwestii się wypowiedziały. Komisja w uzasadnieniu podnosi kwestie rozstrzygnięte przez sąd, natomiast całkowicie pomija meritum, czyli brak wypłaty odszkodowania - mówił radny Późniak. Wezwanie do zapłaty wpłynęło na początku czerwca. W uzasadnieniu uchwały zawarto, iż wypłata odszkodowania nie leży w kompetencji starosty.
Głos w tej kwestii zabrała też radna Ewa Maciocha. - Z dotychczasowej dyskusji chyba nie wynika o co tak naprawdę chodzi, a chodzi o to, że zwolniona została pracownica z 20-letnim stażem pracy, a w wypowiedzeniu zawarto takie argumenty jak utrata zaufania, negatywna postawa, czy naruszenie zasad współżycia. To są bardzo ogólne zarzuty. Ta sprawa wykracza poza prywatną sprawę pracownicy, dotyczy wszystkich, którzy mogą być zwolnieni z dnia na dzień. Jestem zaszokowana, że to się działo właśnie w Starostwie. Tym bardziej, że sądy dwóch instancji przyznały jej rację i prawo do odszkodowania. Gdyby starosta wypłacił jej odszkodowanie nie byłoby tej sprawy w ogóle - mówiła radna Maciocha.
Mirosław Późniak wrócił do kwestii, która jak się okazało jest kluczowa, a mianowicie zakresu kompetencji. - Jeśli zapłata odszkodowania nie jest kompetencją starosty, a tak jest w uzasadnieniu uchwały, to chcę zapytać radcę prawnego czyja to jest kompetencja i kto jest pracodawcą, bo wiemy kto zwolnił pracownicę - dopytywał radny PiS.
Radca prawny Konrad Czarnomski znaczył, że niezasadność skargi wynika z kilku przyczyn, a główna jest taka, że nie jest kompetencją Rady Powiatu to, co zostało rozstrzygnięte już przez sąd. W swojej wypowiedzi zawarł wyjaśnienie, iż powódka nie wykorzystała możliwości złożenia wniosku do komornika o egzekucję wyroku, a złożyła skargę do Rady Powiatu i to powinno dać do myślenia.
Dlaczego? Jak podkreślił radca prawny, reprezentujący powódkę pełnomocnik skierował sprawę przeciwko Starostwu Powiatowemu, a to urząd i jako taki nie ma osobowości prawnej. - Powódka, jako doświadczony urzędnik powinna wiedzieć kto wypłaca jej wynagrodzenie. Nie było to starostwo lecz powiat. Wadliwa była zatem konstrukcja pozwu od samego początku. Postępowanie komornicze na podstawie takich wyroków zostałoby umorzone. W podobnych sprawach, które się toczyły przed komornikami w Biłgoraju, trzech komorników umorzyło postępowania egzekucyjne, z tego jeden wskazał, że Starostwo Powiatowe nie ma zdolności sądowej, nie może reprezentować skarbu państwa - tłumaczył, uznając, że skarga wynika z rozżalenia kobiety w wyniku złego procesu, pomimo posiadania pełnomocnika.
Radny Późniak dopytywał kto zatem powinien być stroną postępowania. Radca prawny wprost stwierdził, że nie będzie wskazywać przeciwnikowi procesowemu sposobu na rozwiązanie problemu.
- Zapłaćcie pani, nie bawcie się w kruczki prawne, apeluje skończcie tę sprawę i wyjdźcie z niej z twarzą, bo to nikomu nie służy - grzmiał Późniak, za co otrzymał oklaski.
Radny Michał Dec powiedział, że konsultował stanowisko radców prawnych Starostwa i uzyskał odpowiedź, że pracodawcą jest Starostwo Powiatowe. - Jeśli w budżecie powiatu nie ma tych pieniędzy, a powinny być wypłacone właśnie z budżetu powiatu, wówczas starosta wnioskuje o zabezpieczenie środków na wykonanie prawomocnych wyroków sądu. Albo jesteśmy w Polsce prawa, ale je interpretujemy jak jest nam wygodnie - mówił.
- Starostwo jest pracodawcą, oczywiście, problem tkwi w sformułowaniu pozwu i we wskazaniu pozwanego. Adresatem powinien być kto inny niż Rada Powiatu, czy Starosto Powiatowe - tłumaczył dalej radca prawny, dodając, że wypowiedzenie umowy o pracę nie jest sytuacją nadzwyczajną.
O zakończenie dyskusji wnioskował zastępca starosty Tomasz Rogala. - Z zainteresowaniem obejrzałem to przedstawienie, natomiast godzinę dyskutujemy o czymś, co zostało rozstrzygnięte przez sąd. Zatrudnienie leży w kompetencjach starosty - mówił.
- Chcę podziękować za tę dyskusję. To są trudne sytuacje, nie mogę opowiadać o szczegółach relacji, jakie miały miejsce między mną a powódką. Chcę zapewnić, że ta decyzja nie była podjęta pochopnie. Jednak jest wyrok wydany przez sądy dwóch instancji. Ja go szanuję, jeśli chodzi o wypłatę odszkodowania jest jednak bariera formalna i nie możemy wypłacić tych pieniędzy, mimo, że bardzo bym chciał. Tylko tyle, tu nie ma emocji, ze względów formalnych, w obecnym stanie prawnym wypłata odszkodowania nie jest możliwa - podsumował tę część obrad starosta Andrzej Szarlip. Zaznaczył też, że w tak dużych zakładach pracy takie sytuacje się zdarzają.
W głosowaniu nad uchwałą 12 radnych było za jej przyjęciem, 5 było przeciwnych. Uchwała została przyjęta.