O podsumowanie imprezy poprosiliśmy Artura Barę z Biłgorajskiego Stowarzyszenia Kulturalnego im. I. B. Singera, którego celem jest ochrona i promocja wielokulturowej tradycji ziemi biłgorajskiej. - Właśnie przed chwilą zakończyły się Dni Singera, w których w tym roku uczestniczyło wyjątkowo dużo młodzieży, z czego jestem bardzo zadowolony. Wprowadziliśmy nowe elementy, być może nie wszystko udało się w 100%, jest to przecież pierwszy raz organizowane w takiej formie. W przyszłym roku pokusimy się o coś podobnego, ale z niewielkimi korektami.
Niewiele osób zdecydowało się przyjść i posłuchać koncertu i to też już niejako wpisało się w tradycję obchodów Dni Singera. Publiczność musi być otwarta dla innych ludzi i kultury. - Polska w tej chwili otworzyła się na wielokulturowość. Polacy jeżdżą po świecie i rzeczy, które kiedyś były dziwne, wydają się całkiem normalne. Ludzie są ciekawi innych kultur, innych stylów muzycznych i brakuje im trochę tego folkloru - powiedział Eliezer Mizrachi z Jewish Oriental Mystic Music.
Po tym klimatycznym koncercie wszyscy chętni mogli spróbować specjałów kuchni żydowskiej takich jak: czulent, czyli kasza pęczak z mięsem wołowym i fasolą, siekana wątróbka z cebulą, cymes z marchwi, rodzynek i miodu z aromatem cynamonu, czy chałka czyli słodka bułka.
Pomimo pogody w kratkę siódme dni cieszyły się pod wieloma względami powodzeniem wśród i tej młodszej i tej troszkę starszej publiczności. Znajdą się tacy, którzy nie byli zadowoleni, inni wręcz przeciwnie. Jedno jest pewne - kolejne dopiero za rok.