Pełna wersja

Bajka o hazardowym królu i siedmiu krasnoludkach

2010-04-11 21:54

"Za siedmioma górami, za siedmioma lasami…" - tak zaczyna się większość bajek. Nawet tych najgłupszych, nawet tych bez morału… Jak ta.

Nie tak dawno temu, w domku na wiejskiej, nie tak znowu biednie, żyli sobie:
Śmieszek (Franciszek Stefaniuk)
Zrzęda (Zbigniew Wassermann)
Nerwus (Beata Kempa)
Mędrek (Sławomir Sekuła)
Pracuś (Bartosz Arłukowicz)
Apsik (Sławomir Neumann)
Gapcio (Jarosław Urbaniak)
Historia zaczyna się w zimowy poranek, kiedy krasnoludki podczas budowy domku postanowiły przepytać architekta. Krasnale jednak ze swoimi pytaniami odbijały się od ściany.
Król Ryszard wiedzę miał ogromną, ale z krasnalami nie chciał się nią podzielić. Jak mantrę powtarzał: "Nie wiem", "Nie pamiętam", "Wszystko już powiedziałem". I nawet gdy Pracuś dopytywał "Jaki skur… i za co łapówy", Król Ryszard odpowiadał "Nie wiem o czym Pan mówi". I choć Mędrek upominał: "proszę szerzej stosować te kropki", a Pracuś dociekał: "Kto z Panem gra w ch… i z kim się Pan umawiał na cokolwiek"? Król konsekwentnie powtarzał… "Nie pamiętam".
Pamiętał, ale nie chciał występować w czarnym kabarecie (biłgorajska nr 05/005), bo na swoim dworze ma niejednego błazna.
Śmieszek zmienił temat i zapytał, czy na umówioną partyjkę golfa może zabrać mniejszego brata, bo ten ubolewał, że machać kijem nie potrafi. Nie pomogło.
Nie pomogły nawet groźby kary w postaci do trzydziestu dni aresztu i dziesięciu tysięcy złotych monet.
Na Królu wrażenia to nie zrobiło, bo sakiewek ma wiele, a to, co miał do powiedzenia powiedział wcześniej: "Ja i moja rodzina jesteśmy przedmiotem kampanii oszczerstw i nagonki medialnej" - tłumaczył. Oskarżał też złego szeryfa (w tej postaci Mariusz Kamiński) o kłamstwa i manipulację.
Posłowie w końcu odpuścili, bo swoje miejsce na dworze znają, a że błysnąć przed tłumem nie mogli, to przenieśli Króla Ryszarda do ciemnej Sali i za zamkniętymi drzwiami przesłuchanie dokończyli.
Tam dowiedzieli się, że Król to żaden rekin hazardu, bo pieniądze przynosi mu zaledwie stu jednorękich bandytów.
Żałował też, że wrócił na tron z zagranicznych wojaży, i że jak wracał, to przyjaciele mówili mu "idiota" …, że się bał…, że nigdy nie przeżył takiego horroru…, że pytał doradców "Co wy, jesteście nienormalni? No co mi mogą zrobić, że dzwoniłem do posła jako kolegi?"
Rewelacji nie ma, przełomu w pracach krasnali też, bo jak to bywa w życiu, Król nie na darmo siedzi na tronie, a krasnale na d… ale to już zupełnie inna bajka.

Piotr Pilewski