Najgorzej sytuacja wygląda na osiedlu Bojary oraz na ul. Granicznej. Tam Straż Pożarna wypompowuje wodę z posesji i układa worki z piaskiem, by zabezpieczyć posesje mieszkańców Biłgoraja. - Nie myślałam, że niedzielne popołudnie spędzę w kaloszach martwiąc się każdą kolejną kroplą wody, która spada z nieba. Nie wiem co będzie, cały czas dowożą nam piasek, może w końcu pogoda zlituje się nad nami i przestanie padać, wtedy jest szansa na to, że woda już dalej nie podejdzie - powiedziała w rozmowie z portalem bilgorajska.pl Maria (nazwisko do wiadomości red.).
Przyczyną zatopienia osiedla Bojary jest z kolei przerwana tama na zbiorniku retencyjnym w Rapach Dylańskich. Woda z tego zbiornika rozlała się najpierw po polach, by następnie zalać ul. Moniuszki i Romanowskiego.
Nieciekawie jest również na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji. Woda w tamtejszym zbiorniku wypełnia go prawie po brzegi, a płynąca nieopodal rzeka grozi wylaniem. Rowy odwadniające biegnące wokół hali również są pełne.
Mieszkańcy obawiają się drugiej fali. Jak mówią strażacy, woda płynie ze zbiorników w Goraju i wieczorem powinna dotrzeć do Biłgoraja.
Na szczęście sytuacja nad samym zalewem Bojary jest ustabilizowana, co oznacza, że nie ma zagrożenia przelania się wody przez koronę obiektu.
- Poziom wody w tej okolicy na razie nie podnosi się, ale zagrożone jest za to osiedle Nowakowskiego. Tam poziom wody cały czas się podnosi, jednak nie jest planowana ewakuacja mieszkańców - powiedział Mirosław Bury, oficer dyżurny Komendy Powiatowej PSP w Biłgoraju.
Poza tymi miejscami strażacy prowadzili także czynności w innych częściach miasta. - Były działania związane z zalaniem pojedynczych obiektów np. na ul. Gronczewskiego oraz Włosiankarskiej - dodał Mirosław Bury.