Zdarzenie miało miejsce pod koniec lipca br, kiedy o pomoc policjantów z Potoka Górnego poprosił jeden z mieszkańców gminy Biszcza. Próbował odebrać motorower z naprawy. Niestety spotkał się on z oporem. Mężczyzna, który naprawiał jednoślad, również mieszkaniec tejże gminy, chciał go zatrzymać. Wtedy do akcji wkroczyli funkcjonariusze, którym udało się odzyskać motorower. Jednak na miejscu wciąż obecnych było kilkanaście osób, którzy zebrali się, by wspierać dwie strony konfliktu. Przed zakończeniem interwencji policjanci polecili, by się rozeszli. Niestety nie do wszystkich przemówił autorytet władzy. Jeden z panów, będąc pod wpływem alkoholu, jak się później okazało miał 2,38 promila, biegał i wykrzykiwał wulgarne słowa. Wtedy policjanci postanowili obezwładnić 23-latka. Jak się okazało, to był dopiero początek zdarzeń tego dnia.
Przed wypuszczeniem agresywnego mężczyzny funkcjonariusze poinformowali go, że z powodu niepodania swoich danych osobowych, zostanie wszczęte przeciwko niemu postępowanie o wykroczenie, a wniosek o jego ukaranie trafi do sądu. Młody mężczyzna uznał, że sprawa nie powinna zakończyć się właśnie w ten sposób i zaraz po opuszczeniu przez policjantów miejsca zdarzenia zadzwonił do Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju ze skargą dotyczącą pobicia go przez funkcjonariuszy. Dowodem na prawdziwość jego wersji miały być rany na czole, które rzekomo zostały spowodowane uderzeniami latarki.
- Nic takiego nie miało miejsca, to zwykłe pomówienie, które jest formą obrony osób, wobec których została podjęta interwencja i wobec których policjanci skierowali wniosek o ukaranie do sądu za odmowę podania danych osobowych - podsumowała całą sprawę Milena Wardach.