Pełna wersja

Najlepsi z ortografii

2024-03-20 18:04

W środę 20 marca odbył się finał XXIII edycji Powiatowego Konkursu Ortograficznego "Żółty Orzech", organizowanego przez RCEZ w Biłgoraju. Z finałowym dyktandem zmierzyło się 36 uczniów szkół podstawowych i średnich.

Już po raz 23. w Regionalnym Centrum Edukacji Zawodowej zorganizowano Konkurs Ortograficzny "Żółty Orzech". W środę 20 marca z finałowym dyktandem zmierzyło się 36 uczniów szkół podstawowych i średnich z powiatu biłgorajskiego.

Jak podkreśla Alina Szpakowska, nauczycielka języka polskiego w RCEZ, przewodnicząca komisji konkursowej ideą organizowanego corocznie konkursu jest popularyzowanie poprawnej pisowni ortograficznej i interpunkcyjnej.

- Każdego roku treść dyktanda związana jest z Biłgorajem, powiatem, regionem. Opowiedzieliśmy już o historii Biłgoraja, życiu codziennym, o zabytkach, przyrodzie, czy walkach narodowo-wyzwolneńczych. W kolejnych edycjach sięgamy po inne ciekawe tematy, żeby przybliżyć uczniom wiele ciekawostek o Biłgoraju i okolicach - wyjaśnia Alina Szpakowska.

WYNIKI:

Szkoły podstawowe

1. Szymon Piotr Pękalski, Szkoła Podstawowa Nr 3 z Oddziałami Integracyjnymi w Biłgoraju,
2. Diana Sieczkowska, Szkoła Podstawowa im. Mieczysława Romanowskiego w Józefowie,
3. Naralia Kukiełka, Zespół Szkół Samorządowych im. Jana Pawła II w Tereszpolu-Zaorendzie,
Wyróżnienie - Angelika Smoter, Szkoła Podstawowa nr 5 im. ks. Jana Twardowskiego w Biłgoraju.

Szkoły średnie:

1. Jakub Trybalski, I Liceum Ogólnokształcące im. ONZ w Biłgoraju,
2. Alan Obszański, Regionalne Centrum Edukacji Zawodowej w Biłgoraju,
3. Michał Dziura, I Liceum Ogólnokształcące im. ONZ w Biłgoraju,
Wyróżnienie - Kacper Hyz, Regionalne Centrum Edukacji Zawodowej w Biłgoraju.

Poniżej prezentujemy treść dyktanda finałowego, które opracowała Teresa Kłosek, nauczycielka jezyka polskiego w RCEZ.

Kiedy od wczesnoporannych godzin na ulicach Biłgoraja panuje wzmożony ruch, niewątpliwie oznacza to, że jest czwartek - dzień targowy.

W Polsce jarmarki upowszechniły się w XIII wieku w Gdańsku i we Wrocławiu, a w wiekach późniejszych we Lwowie, Jarosławiu, Przemyślu, Przeworsku, Krakowie, Sandomierzu, Kazimierzu Dolnym, Płocku, Toruniu i Lublinie. W średniowieczu była to jedna z podstawowych form wolnego handlu, głównie hurtowego. Współcześnie nieliczne istniejące nadal jarmarki mają miejscowy zasięg lub stanowią rodzaj festynu. Takim wydarzeniem jest Jarmark św. Dominika w Gdańsku czy Jarmark Jagielloński w Lublinie.

Biłgoraj, założony przez Adama Gorajskiego, leżał na szlaku handlowym. W dokumencie fundacyjnym wydanym w 1578 roku czytamy, że jego włodarze uzyskali prawo do urządzania dorocznych jarmarków i cotygodniowych targów. Miejscowi rzemieślnicy mogli tu zhandlować sita i przetaki, wyroby, których próżno by szukać w innych regionach kraju.

Na pewno każdy z nas choć raz w życiu był na targowisku, czyli wielkim placu, na którym rozpanoszyły się stragany. W tym pozornym chaosie z łatwością odnaleźć można pożądane rzeczy. Wśród stoisk z odzieżą bez zażenowania buszują modnisie żądne nie byle jakiego, niepowtarzalnego przyodziewku, np. w stylu quasi-fanki etno, będącego połączeniem minimalizmu z jaskrawymi, ekstrawaganckimi barwami.

Nieco z boku znajdziemy świeże warzywa i owoce. W niby-hipermarkecie pod chmurką, w olbrzymich skrzyniach piętrzą się brokuły i bulwy fenkułów. Spoza strzępiastych liści sałaty wychylają się czerwono-białe łebki rzodkiewek w towarzystwie swojskiej rzepy i śródziemnomorskiej cykorii. Zachęcająco wyglądają brzoskwinie z puchatą skórką i arbuzy o soczystym miąższu. Przyciąga wzrok różnorodność zbóż: złociste nasiona pszenicy, drobniutkie, czekoladowobrązowe ziarenka lnu czy stożkowate nasiona gryki, z której gospodynie wypiekają słynny pieróg biłgorajski. Z płóciennych worków wyziera brzuchaty groch, tuż obok brązowieją pobrużdżone łupiny orzechów. Ponad wszystkim unosi się, wiercąc w nozdrzach, odurzający zapach orientalnych przypraw.

Nieopodal rozciąga się prawdziwy miszmasz różności, zwany często pchlim targiem. Łowcy okazji znajdą tu nie lada gratkę: mosiężny moździerz, oryginalny lichtarz czy arcyciekawy herbarz.

Zewsząd dobiega wrzawa targujących się kramarzy, nieprzebrane tłumy przelewają się nieustannie w tę i we w tę stronę, dawno niewidziani znajomi przystają na chwilę pogawędki. I pomimo tego, że wszechobecny Internet /internet/ kusi robieniem zakupów za półdarmo i bez wychodzenia z domu, to zarówno dawniej, jak i współcześnie jarmark pełen atrakcji przyciąga ludzi jak magnes.

Red.