Już od godz. 14 pod biłgorajskim Magistratem można było oglądać specjalnie na tę okazję przygotowane stoiska. Były miody, tradycyjne serwety, a także zboża, zioła i suszone kwiaty. Jednak wyczekiwanie na przyjazd sitarzy rozpoczęło się o godz. 16. Kobiety w tradycyjnych biłgorajskich strojach dyskutowały czekając na swoich mężów. Przybycie kolorowego korowodu wozów oznajmiło bicie w bębny - dokładnie tak jak wiele lat temu.
Nowością był za to udział w widowisku wojewody lubelskiego Genowefy Tokarskiej. - To jest moment, w którym wszyscy wracają do tradycji, do swoich korzeni. Pierwszy raz brałam aktywny udział w wydarzeniu. Tak się złożyło, że mogłam wygospodarować tych kilka godzin i uważam, że jest to coś wspaniałego. Znacznie większe są emocje, gdy uczestniczy się w tym osobiście, a nie tylko jako obserwator - powiedziała w rozmowie z portalem bilgorajska.pl pani wojewoda i dodała: - Przygotowania nie trwały długo, oczywiście trzeba było opanować ten język, który różni się jednak od obecnie używanego, ale myślę, że wyszło całkiem dobrze.
"Radosne" odbyło się po raz kolejny, ale sądząc po frekwencji formuła widowiska wcale się nie wyczerpała. Bynajmniej, jest coraz więcej chętnych do obejrzenia tych jakże znaczących chwil z życia przodków. Bardzo realistycznie i starannie przygotowane widowisko jest dziś nie tylko źródłem rozrywki w niedzielne popołudnie, ale także informacji o tradycyjnych strojach, czy obyczajach.
- Wydaje mi się, że jest to nadal atrakcyjne dla mieszkańców Biłgoraja, bo tyle ile osób przyciąga "Żałosne" czy "Radosne" nie przyciąga żadna inna impreza. Wiem, że są jeszcze starsi mieszkańcy, którzy bardzo się wzruszają, widząc te konie przyjeżdżające do Biłgoraja, dla nich to duże przeżycie - stwierdził burmistrz Janusz Rosłan.
Teraz sitarze będą przygotowali kolejne sita, które zawiozą w świat, a pożegnamy ich za rok. Już dziś zapraszamy zatem na "Żałosne".
Organizatorem wydarzenia było Biłgorajskie Centrum Kultury oraz "Fundacja Kresy 2000" i Muzeum Ziemi Biłgorajskiej.