Michał Malec liczy na to, że przekona wyborców z Biłgoraja do siebie.
- Przyjechałem tu specjalnie, aby społeczność biłgorajska poznała kandydata PJN. Mój ojciec pochodzi z Biłgoraja i mam tu liczną rodzinę. Mój dziadek był partyzantem AK i walczył w okolicznych lasach. Ale, pomijając historię, Biłgoraj jest bardzo ważnym terenem jeśli chodzi o rozwój gospodarczy. Chciałbym żeby Biłgoraj się rozwinął, żeby powstała tutaj podstrefa ekonomiczna. Platforma nic nam nie zaoferowała, młodzi ludzie wyjeżdżają, nie mamy nawet stardionów, wszystko jest budowane po drugiej stronie Wisły. Chciałbym żeby nasz region, ściana wschodnia, nie była nazywana Polską B - mówił w rozmowie z biłgorajska.pl Michał Malec.
Malec na pytanie o skromną kampanię PJN na naszym terenie stwierdził, że to wynik braku subwencji od państwa. - Sami finansujemy swoją kampanię. Nasza kampania skierowana jest do ludzi, nie obwieszamy się wielkimi billboardami jak PO czy koledzy z PiS-u. Nie gramy też na uczuciach ludzi, jak to niekiedy czyni PiS z tragedią smoleńską. Nie grajmy tym, nie grajmy wiarą. Dla mnie śp. Lech Kaczyński był i jest wielkim autorytetem, ale nie obnoszę się z tym medialnie i publicznie - dodaje Malec.
Czy jednodniowa akcja ulotkowa oraz przejazd autokarem PJN po Biłgoraju jest w stanie przekonać do siebie wyborców? Dowiemy się już wkrótce.