- Miesiąc temu także była próba powołania tej spółki i wtedy po naszej interwencji pomysł został odłożony, jednocześnie obiecano nam konsultacje w tej sprawie. Niestety ich nie było, chcemy się z Panem spotkać i poznać szczegóły dotyczące proponowanych zmian. A dziś w imieniu rodziców dzieci z Przedszkola Samorządowego Nr 2 proszę o zdjęcie tego punktu z porządku obrad - mówiła podczas porannego spotkania Komisji Oświaty matka przedszkolaka.
- Nie ma takiej konieczności - odpowiedział burmistrz Janusz Rosłan i od razu dodał, że trudno byłoby pracować gdyby samorządowcy chcieli konsultować każdą podejmowaną uchwałę z mieszkańcami. Zapewnił także, że ani dla rodziców, ani dla dzieci zmiana nie będzie odczuwalna, a ewentualne podwyżki cen będą dotyczyły wszystkich placówek.
Nieusatysfakcjonowani tymi zapewnieniami rodzice dalej dopytywali o warunki funkcjonowania przedszkola, pod rządami spółki "Junior". - Gdybyśmy podejmowali uchwałę o likwidacji żłobka, czy przedszkola, wówczas byłaby sytuacja, która zobowiązywałaby mnie do poinformowania przynajmniej nauczycieli - dodał burmistrz. Tomasz Książek, członek Komisji Oświaty złożył wniosek o zaproponowanie Radzie Miasta zdjęcia punktu dotyczącego "Juniora" z porządku obrad. Pozostała część komisji nie przychyliła się do wniosku, w związku z czym rodzice postanowili uczestniczyć w obradach i do swoich racji przekonać cały skład Rady Miasta.
Już podczas sesji uzasadnienie uchwały przytoczył burmistrz Rosłan, mówiąc, że głównym celem powołania spółki jest optymalizacja kosztów ponoszonych przez Biłgoraj, ponoszonych na opiekę nad dziećmi do lat 3 oraz podniesienie standardów edukacyjnych i wychowawczych dla najmłodszych mieszkańców miasta.
Rodzice nie dali za wygraną i postanowili przekonać włodarzy, by odłożyli podjęcie decyzji. W ich imieniu wystąpiła Monika Proć - Gleń. - Te decyzje dotyczą naszych dzieci, które kochamy i na dobru których najbardziej nam zależy. Nie koncentrujemy się na konieczności powołania spółki, bo niewiele o niej wiemy. Chodzi nam o dotrzymywanie słowa przez Pana Burmistrza, tylko dzięki lokalnym mediom dowiedzieliśmy się, że ma zostać podjęta uchwała powołująca tę spółkę. Dziwie się, że kosztem naszych dzieci radni szukają oszczędności, co chcecie tym osiągnąć? - pytała Monika Proć-Gleń i dodała, że rodzice chcą porozmawiać o problemie podczas konsultacji, które miałyby się odbyć po wycofaniu uchwały z porządku obrad.
Brak jakichkolwiek rozmów i ustaleń w tym temacie zarzucił także burmistrzowi Grzegorz Dobrzyński, Prezes Oddziału ZNP. Stwierdził, że projekt uchwały powinien zostać przedstawiony związkom zawodowym do zaopiniowania. - Związek Nauczycielstwa Polskiego wystąpi do nadzoru wojewody o unieważnienie uchwały, jeśli taka zostanie podjęta - mówił Dobrzyński. Zarzucił także, że takie działanie władz miasta jest omijaniem prawa.
- Funkcjonowanie tego typu podmiotu gospodarczego jest obwarowane siedmioma ustawami, m.in. ustawą o samorządzie gminnym, komercjalizacji i prywatyzacji i żeby było jasne my nie łamiemy prawa - odpowiadał oburzony Benedykt Miszkin, radny, przewodniczący Komisji Budżetu.
Przewodniczący nauczycielskiej Solidarności Andrzej Antolak zaznaczył za to, że jedyne oszczędności, jakie przyniesie powstanie spółki będą wynikały z braku Karty Nauczyciela. Zauważył również, że w przypadku zwolnień część dzieci straci swoich wychowawców, a to może być traumatycznym doświadczeniem dla tak małego człowieka.
- Jestem zainteresowany dobrem dzieci, szanuję też trud nauczyciela, jednak żyjemy w takiej rzeczywistości, że musimy uwzględniać to ile pieniędzy dostajemy na oświatę, subwencja oświatowa nie pokrywa wydatków, a my jako radni stoimy przed wielkim dylematem, który musimy rozwiązać. Proszę nie sugerować, że nie chcemy dobrej opieki dla naszych dzieci, bo tak nie jest - mówił radny Artur Bara.
W trwającej dwie godziny dyskusji udział wziął obecny podczas obrad poseł Piotr Szeliga. Opowiadając się po stronie rodziców zaznaczył, że wnioskowali oni o rozpoczęcie dialogu, nie oceniając słuszności powołania spółki. Poprał także stanowisko rodziców, który prosili o zdjęcie punktu z porządku obrad. - Siądźcie do rozmów i potraktujcie poważnie rodziców i dzieci - grzmiał poseł.
Na podsumowanie tej części obrad burmistrz zaznaczył, że liczba etatów w powstającej spółce na pewno będzie mniejsza, ale jednocześnie to wcale nie musi oznaczać mniejszej ilości zatrudnionych osób. - Można przecież zatrudnić na część etatu i tylko od pracowników będzie zależało czy wyrażą na to zgodę - powiedział Rosłan. Wyjaśnił także, że zmiany te można nazwać komercjalizacją, ale na pewno nie prywatyzacją, ponieważ miasto będzie w całości właścicielem tej spółki. Dodał, że jeśli zmniejszą się koszty pracownicze, będzie więcej środków, które zostaną przeznaczone na podniesienie standardów edukacyjnych.
Ostatecznie podczas głosowania radni większością głosów przyjęli proponowaną uchwałę, przeciwnych powstaniu "Juniora" było 6 radnych. Dwie osoby wstrzymały się od głosu.