Pełna wersja

Biłgorajanie pożegnali Parę Prezydencką

2010-04-22 14:38

W uroczystościach pogrzebowych prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej wzięli udział mieszkańcy Zamojszczyzny. Na krakowskim Rynku Głównym obecni byli między innymi mieszkańcy Biłgoraja. Niestety uroczystości pogrzebowe nie obyły się bez incydentów.

- Kraków powitał nas piękną słoneczną pogodą - relacjonują swój pobyt członkowie zbiorowego wyjazdu na uroczystości żałobne prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. 18 kwietnia 2010 roku wczesnym rankiem z Hrubieszowa Zamościa i Biłgoraja wyjechała do Krakowa prawie 60 osobowa grupa reprezentująca środowiska prawicowe swoich miast. - Pojechaliśmy by uczestniczyć i oddać hołd w ostatniej drodze parze prezydenckiej Lechowi i Marii Kaczyńskim - mówi Mirosław Późniak. Nieprzerwana rzeka ludzi z flagami narodowymi przewiązanymi kirem, z transparentami w tym i nasza grupa zmierzała w stronę Kościoła Mariackiego. - Na Rynku Głównym zajęliśmy miejsce w wyznaczonym południowym sektorze obok Sukiennic. Niepowtarzalna atmosfera tłumu, to pierwsze wrażenie jakie natychmiast zaobserwowaliśmy - relacjonuje Piotr Szeliga. Modlitwa, wspomnienia i ciche rozmowy miedzy sobą. Wszyscy w zadumie i bólu oczekiwaliśmy na przekaz uroczystości. Niewiele jest chwil w dziejach Narodu kiedy wiemy i czujemy że jesteśmy razem, że łączą nas te same myśli te same uczucia, szczególnie wówczas gdy wszystkie grupy zawodowe, związki, organizacje, stowarzyszenia potrafią zjednoczyć się na modlitewnym czuwaniem. Budujące było to, że przyjechali przedstawiciele wszystkich grup wiekowych, w przeważającej części ludzie w kwiecie wieku i rzesze młodzieży, tak często niesłusznie posądzanej o brak patriotyzmu.

- Przekaz obrazu za pośrednictwem wielkich telebimów rozpoczął się od przejazdu z lotniska Balice kolumny z ciałami prezydenckiej pary. Następnie mogliśmy oglądać ceremonię powitalną przed Bazyliką Mariacką - kontynuuje Piotr Szeliga. W niemal całkowitej ciszy tłumu w sposób niepowtarzalny zabrzmiały słowa kardynała Stanisława Dziwisza "Siostry i bracia! Z wielkim wzruszeniem stajemy przy ciałach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, pana profesora Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii. Zginęli w katastrofie lotniczej wraz z innymi ważnymi osobami z życia publicznego naszego państwa w czasie pełnienia swojej służby. Dziękujmy Bogu za wszelkie dobro jakiego udzielili naszemu narodowi przez ich wierną służbę, przez postawę pełną miłości, uczciwości i dobroci". Również w atmosferze powagi i ciszy wprowadzono trumny do bazyliki. - Wówczas realizująca na wielkich telebimach przekaz w naszym sektorze stacja TVN, przełączyła obraz na program prowadzony przez Bogdana Rymanowskiego, gdzie siedzący w studio politycy zaczęli kolejną polityczną debatę. Reakcja tłumu była natychmiastowa. Wszyscy zgromadzeni zaczęli zadawać sobie pytanie czy przyjechaliśmy na program publicystyczny czy na uroczystości żałobne. - Ludzie zaczęli skandować "Bazylika, bazylika, bazylika" domagając się przekazu z wnętrza Kościoła Mariackiego, gdzie odbywało się modlitewne czuwanie. W sytuacji gdy nadal pokazywano dyskutujących w studio TVN polityków, na placu rozległy się okrzyki "TVP, TVP, TVP". Uczestnicy żałobnego zgromadzenia określali wyraźnie swoje sympatie medialne - dodaje Mirosław Późniak.

Po kilku minutach okrzyków tłumu wyłączono nam telebimy i zaprzestano transmisji. - Odebraliśmy to jako policzek - dodał inny uczestnik grupy Czesław Larwa - p rzyjechaliśmy żeby pomodlić się i być razem z rodziną tragicznie zmarłych - dodał.

- W odpowiedzi na tę niewątpliwą prowokację - tak to odbieraliśmy, ludzie zgromadzeni na placu zaczęli się wspólnie modlić, śpiewać pieśni religijne (Barka) i patriotyczne (Rota) oraz hymn Polski. Dopiero kilkanaście minut przed mszą włączono ponownie telebimy. W czasie gdy rozpoczęła się relacja w nieoczekiwanie na placu pojawiła się grupa wyrostków, usiłująca wyrwać i zniszczyć transparent z napisem "Jaki prezydent, taki zamach". Transparent ten, przywiozła grupa z Wrocławia. Transparent miał być swoistym znakiem protestu przeciw tym ironicznym i szyderczym słowom, które wypowiedział marszałek Bronisław Komorowski, po wizycie Lecha Kaczyńskiego w Gruzji - relacjonuje zdarzenie Tomasz Jasielski. - Na szczęście policja zareagowała szybko i wyprowadziła intruzów, sprawców bezczelnego ataku w trakcie uroczystości. Zadziwia fakt, że ci, którzy afirmują demokrację i swobody obywatelskie w tak skrajnie jaskrawej formie starają się pokazać swój dyktat jednostek nad większością. Moim zdaniem kontynuuje poirytowany Tomasz Jasielski, takie wykorzystywanie być może nieświadomych swoich czynów młodych ludzi, "bojówek" i to w takim miejscu ukazuje prawdzie oblicze ich mocodawców. - Wierzę - dopowiada Marian Kurzyna - że ludzi dobrej woli jest więcej i Ojczyzna nasza pójdzie w tym trudnym dziejowym momencie drogą patriotyzmu, naszej wiary katolickiej, tradycji ojców i nauczania Jana Pawła II. Grzegorz Wróbel dodaje - warto podkreślić, iż każde pojawienie się na telebimach Jarosława Kaczyńskiego nagradzane było burzą braw. Rozlegały się okrzyki "Zwyciężymy" i "Jesteśmy z tobą". Taki aplauz przerywał też wielokrotnie wspaniałe przemówienie przewodniczącego Solidarności Janusza Śniadka. Po przejmującym nabożeństwie żałobnym w Kościele Mariackim trumny pary prezydenckiej zgodnie z ceremoniałem wojskowym umieszczone zostały na lawetach armatnich. Przy dźwiękach orkiestry wojskowej kondukt żałobny ruszył otwierał go kardynał Stanisław Dziwisz za nim hierarchowie kościoła, rodzina najbliżsi przyjaciele, politycy, reprezentanci rządu, delegacje zagraniczne. Traktem Królewskim, żałobnicy przemieścili się w stronę Wzgórza Wawelskiego. Rzucane na trumny kwiaty utworzyły swoisty dywan. Z gardeł tysięcy Polaków zgromadzonych wzdłuż ulic słychać było okrzyk "Dziękujemy", skandowano imię zmarłego Prezydenta. - Dawno już hymn narodowy śpiewany przez wszystkich nie brzmiał tak przejmująco - mówi Marian Szuper. Kilkadziesiąt tysięcy zgromadzonych na płycie Rynku Głównego wykrzykiwało swój ból i żal. Ostatnia droga pary prezydenckiej zamieniła się w wielką manifestację patriotyzmu i uczuć wobec odchodzącej głowy Państwa. Potężne dźwięki Dzwonu Zygmunta obwieszczały ze trumny Lecha i Marii Kaczyńskich dotarły na Wawelskie Wzgórze. Bez udziału kamer w towarzystwie rodziny i najbliższych przyjaciół trumny zostały złożone w krypcie Srebrnych Dzwonów.

Dla uczczenia pozostałych poległych 94 osób w tragicznym wypadku 10 kwietnia pod Smoleńskiem, ich nazwiska zostaną upamiętnione na specjalnej płycie umieszczonej również w krypcie Srebrnych Dzwonów. W tym świętym dla każdego Polaka miejscu spoczywają wielcy przywódcy naszego narodu. Jan III Sobieski, Książę Józef Poniatowski, Jan Batory, gen. Władysław Sikorski. Od niedzieli 18 kwietnia również Prezydent Lech Kaczyński u boku swojej żony Marii. Pomimo niepotrzebnych incydentów nie licujących z powagą chwili, nie żałujemy naszej decyzji przyjazdu do Krakowa. W imieniu własnym, naszych rodzin i przyjaciół, a mamy nadzieję także licznych mieszkańców Ziemi Biłgorajskiej, spełniliśmy swój obywatelski i narodowy obowiązek.

zebrał T. Książek