Pełna wersja

Barwy kampanii

2010-05-06 08:23

Mój profesor podczas jednego z wykładów powtarzał nam za Aaronem Levensteinem Statystyka jest jak kostium bikini: pokazuje wiele, ale nie pokazuje najważniejszego. W telewizji jest na odwrót.

Czas goni. Do wyborów coraz bliżej. Podpisy złożone. Ci najwięksi grają dalej, ci mniejsi odpadli w przedbiegach. Statystycznie - według sondaży - fotel głowy państwa ma w kieszeni Bronisław Komorowski. Statystycznie Jarosław Kaczyński traci do niego piętnaście procent. Statystycznie…

To, czego nie pokazują liczby i czego nie widać, można usłyszeć w rozmowie z posłami. Kiedy marszałek Sejmu - chcąc, nie chcąc - prowadzi kampanię, w sztabie Prawa i Sprawiedliwości zastanawiają się jak ta kampania ma wyglądać.

Nadal nie zapadła decyzja kiedy Jarosław Kaczyński aktywnie włączy się w walkę o prezydenturę. Według nieoficjalnych informacji, zrobi to najwcześniej za dwa tygodnie, na partyjnej konwencji.

Nie zapadła też decyzja co do billboardów i telewizyjnych reklamówek. Nie wiadomo ile będzie plakatów i jak mają wyglądać. Przy zbieraniu podpisów wystarczyło rozdawać pocztówki z wizerunkiem pary prezydenckiej. Co dalej? Wielka niewiadoma! Czas goni, ale niektórzy nie muszą się spieszyć.

Inny cytat powtarzany jednak rzadziej przez mojego profesora to Istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa, statystyki. Jest też kilka rodzajów prawd. Na przykład prawda czasu i prawda ekranu. Choć to ostatnie to chyba największe kłamstwo.

Jestem zdziwiony, że fakt, iż ludzie otrzymali podczas żałoby narodowej możliwość wypowiadania swoich opinii na antenie TVP wywołuje tak negatywne reakcje. Nie rozumiem sensu takiej nagonki - stwierdził w wypowiedzi dla jednego portali dziennikarz Jan Pospieszalski, znany m.in. ze swoich prawicowych poglądów i podobnych w stylu programów, a ostatnio reportażu "Solidarni

Piotr Pilewski