Pełna wersja

Jaki będzie los SDH-u?

2013-02-23 19:14

Pełne emocji, cierpkich słów i wzajemnych oskarżeń - takie było prawie dwugodzinne spotkanie zorganizowane przez posła Piotra Szeligę w sprawie ogłoszonego przetargu na dzierżawę całego budynku SDH. Mimo braku konsensusu, przedsiębiorcy nie składają broni. Chcą przekonać władze Spółdzielni Mieszkaniowej "Łada", właściciela obiektu, do odstąpienia od pomysłu.

- Sposób, w jaki ogłoszony został przetarg na wynajem całego budynku Spółdzielczego Domu Handlowego, to z tego co mi wiadomo pierwszy taki przypadek w naszym mieście. Dotychczas wynajmowało się zwolnione przez wcześniejszych najemców lokale, tym razem wygląda to inaczej, przedsiębiorcy mają kilkanaście dni, by się wyprowadzić, są postawieni pod ścianą - rozpoczął dyskusję poseł Piotr Szeliga.

Spotkanie, które zorganizował parlamentarzysta, odbyło się w sobotnie popołudnie, 23 lutego br., w auli Kolegium UMCS w Biłgoraju. Poza przedsiębiorcami z SDH, zjawili się także przedstawiciele Spółdzielni Mieszkaniowej "Łada": Ryszard Bil - prezes, a także przewodniczący Rady Nadzorczej Ryszard Korniak.

Wśród obecnych byli również przedstawiciele lokalnych władz z burmistrzem Biłgoraja Januszem Rosłanem na czele, jak również członkowie lokalnych struktur SLD.

Dyskusja, która trwała prawie dwie godziny miała na celu przekonanie do unieważnienia ogłoszonego w środę, 20 lutego, przetargu na wynajem domu towarowego (o ogłoszeniu przetargu mogli państwo przeczytać w artykule pt. SDH do wynajęcia).

Prezes SM Ryszard Bil zdradził, że rozmowy dotyczące pomysłu przekazania lokalu innemu podmiotowi trwały od jesieni ubiegłego roku, co z oburzeniem przyjęli obecni na spotkaniu najemcy. W obronie ich miejsc pracy wystąpili politycy. - Kupcy o planowanych zmianach dowiedzieli się bardzo późno, nie mieli szansy na wykonanie jakiegoś ruchu. Nie wiemy też co tam powstanie, a to jest przecież bardzo istotne. Postąpiliście nie po ludzku, skoro dyskutowaliście o tym od wielu miesięcy, nie informując najbardziej zainteresowanych - grzmiał poseł, kierując swoje słowa do prezesa spółdzielni. - Ktoś może na tym budynku zarabiać, a pan jako gospodarz obiektu nie? Czy to świadczy o pańskiej niegospodarności? - pytał dalej Szeliga, za co został nagrodzony brawami.

Parlamentarzysta zaznaczył również, że jedynym akceptowalnym rozwiązaniem będzie unieważnienie przetargu. Apelował też, by po partnersku potraktować kupców i siąść z nimi do rozmów, by możliwe było wypracowanie rozwiązań satysfakcjonujących obie strony. - Spółdzielnia jest dobrem wspólnym - przypomniał.

Swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji wyraził jeden z obecnych na spotkaniu najemców. Stwierdził, że w sposób, w jaki został poinformowany o planowanych zmianach jest nieetyczny, a jego pracownicy będą musieli otrzymać 3-miesięczne wypowiedzenie. Uznał także, że kwota 32 tys. zł netto miesięcznie, jako czynsz dla przyszłego najemcy, jest zbyt wysoka.

Inny zauważył natomiast, że nie są wprowadzane oszczędności tam, gdzie jest to możliwe. - W pomieszczeniach średnia temperatura to 25 st., a światło często świeci się znacznie dłużej niż są czynne sklepy, to niegospodarność - mówił właściciel jednego ze stoisk handlowych.

Przyczyny pośpiechu przy ogłaszaniu przetargu zainteresowały za to radnego Krzysztofa Iwańca. - Dlaczego przy podejmowaniu tak ważnej decyzji nie rozmawia się z najbardziej zainteresowanymi? - pytał.

Wszystkie wątpliwości próbował wyjaśnić prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Łada" Ryszard Bil. Stwierdził, że funkcjonowanie SDH nie jest ani podstawową, ani priorytetową, a jedynie dodatkową częścią działalności spółdzielni. Przypomniał też, że co niezwykle istotne, najemców poza umową obowiązuje także obustronna korzyść majątkową, a ten warunek przestał być spełniany, gdyż w ubiegłym roku zysk z SDH wyniósł jedynie 3 tys. zł. Prezes odpierał także zarzuty o brak działań polegających na dbaniu o obiekt. Mówił, że w przez wiele lat prowadzone były remonty takie jak: wymana kotłowni z węglowej na gazową, malowanie elewacji, czy wymiana okien, które łącznie kosztowały ok. 1 mln zł.

- Przyszedł w końcu kryzys i ta działalność nie jest już obecnie opłacalna, a z wynajmu lokali użytkowych dofinansowujemy np. lokale mieszkalne. Tak małe dochody w konsekwencji będą oznaczały dziurę w budżecie, a na to w żadnym wypadku nie możemy sobie pozwolić. Dlatego w dniu 18 lutego br. Zarząd podjął decyzję o zmianie odpowiedzialności najemcy, a co za tym idzie zmianie warunków wynajmu lokalu. Proponowana przez nas kwota 32 tys. zł netto zawiera minimalny zysk, który pozwoli na dalsze funkcjonowanie SDH, wg obliczeń to ok. 180 tys. zł rocznie - tłumaczył.

Nie zgodził się też z zarzutem zbyt późnego podania informacji. Zaznaczył, że do końca kwietnia, czyli ostatecznego terminu opuszczenia lokalu, pozostało 2,5 miesiąca, a w umowach cywilno-prawnych obowiązuje 1 miesiąc wypowiedzenia.

Podczas dyskusji, o zasadach wynajmu lokali przez miasto Biłgoraj, mówił burmistrz Janusz Rosłan. Podpowiadał jak można rozwiązać problem.

- My wynajmując lokal określamy stawkę czynszu ale zaznaczamy też, że koszty mediów będą należały do wynajmującego. To gwarantuje miastu zysk, a jednocześnie zachęca najemców do oszczędności. Sądzę, że gdyby spółdzielnia zaoferowała stawkę 11,60 zł za m2, w tak atrakcyjnym miejscu, z pewnością znaleźliby się chętni do zapełnienia wolnych lokali. Ponadto zrobiłbym przetarg w formie licytacji, by każdy z państwa miał możliwość jego wygrania - powiedział burmistrz i zaraz dodał: - Nie podoba mi się za to sposób dyskusji, bo przypomina lincz na prezesie.

Wobec braku jakichkolwiek wniosków i ustaleń najemcom pozostaje przekonanie do swoich racji całej piętnastoosobowej Rady Nadzorczej. Spotkanie zaplanowane jest na najbliższy wtorek. Przedsiębiorcy już zapowiadają wystosowanie odpowiedniego pisma i udział w posiedzeniu. Chcą dalej walczyć o swoje miejsca pracy, gdyż jak mówią to dla nich jedyna szansa, by zapewnić byt sobie i swoim pracownikom.

red.