Kibice Victorii Łukowa Chmielek mają tej wiosny powody do zadowolenia. O ile jesienią drużyna znajdowała się na szarym końcu tabeli i mało kto dawał jej szanse na pozostanie w lidze, tak w rundzie rewanżowej łukowianie zadziwiają coraz bardziej z każdą następną kolejką. Piłkarzom Victorii jako jedynym udało się na wiosnę urwać punkty "wielkiej trójce" walczącej o awans na IV - ligowe boiska, bowiem zawodnicy Marcina Szoździńskiego remisowali zarówno z Huczwą Tyszowce, Kryształem Werbkowice, jak i w ostatniej kolejce z Ostoją Skierbieszów. - Szkoda, że choć w jednym z tych trzech zremisowanych spotkań nie udało nam się zgarnąć pełnej puli. Mimo wszystko nie są to złe wyniki, ale wciąż musimy walczyć o utrzymanie i zrobimy wszystko, by pozostać w lidze - zapewniał trener Szoździński. W poprzednią niedzielę, choć bez swojego szkoleniowca, który nie mógł wystąpić w tym spotkaniu, łukowianie wygrali na wyjeździe z Unią Hrubieszów. Mecz ułożył się po myśli unitów. Hrubieszowianie objęli prowadzenie już w 16 minucie meczu za sprawą Tomasza Przeworskiego. Napastnik Unii był również autorem drugiej bramki dla swojego zespołu, którą zawodnicy Mariana Cisło zdobyli w 35 minucie meczu. Mało kto myślał, że przegrywając 0:2 na boisku rywala, ekipa Victorii będzie w stanie się podnieść i nawiązać walkę o punkty, choć okazje do zdobycia choćby jednej bramki łukowianie mieli doskonałe. Najlepsze zmarnował Mariusz Leniart, który jeszcze przed przerwą nie potrafił w kilku okazjach pokonać Piotra Płandowskiego. Mimo indolencji strzeleckiej Leniarta Victorii udało się strzelić gola. Sygnał do odrabiania strat dał Dawid Rymarz. Snajper Victorii tuż przed przerwą zdobył kontaktową bramkę i dał nadzieje na korzystny wynik dla swojej ekipy. Jednak po zmianie stron boiskowe wydarzenia w pełni kontrolowali gospodarze. Przyjezdni starali się doprowadzić do wyrównania, ale dobrze zorganizowana defensywa Unii rozbijała wszystkie ataki rywali. Wydawało się, że mądra gra miejscowych pozwoli im dowieźć bezpieczne prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego. Niestety, nadmierna pewność siebie okazała się być zgubna dla drużyny z Hrubieszowa. Kwadrans przed końcem w zamieszaniu pod bramką Unii piłkę uderzył jeden z zawodników z Łukowej. Futbolówka otarła się jeszcze o jednego z obrońców gospodarzy i myląc interweniującego Płandowskiego wpadła do siatki. Arbiter uznał, że trafienie zostanie zapisane jako bramka samobójcza na konto Wojciecha Barana. Taki obrót spraw zupełnie zdekoncentrował zawodników Unii, którzy siedem minut później z niedowierzaniem przyjęli kolejny cios od swoich rywali. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył dla Victorii Piotr Paluch, który precyzyjnym uderzeniem nie dał żadnych szans Płandowskiemu. - Zawodnikom z Łukowej należą się duże słowa uznania, że w takich okolicznościach potrafili odwrócić losy meczu na swoją korzyść. Myślę, że jeśli będą grać z taką ambicją i zaangażowaniem do ostatniej kolejki, to o ligowy byt mogą być spokojni. Z kolei dla moich zawodników mecz skończył się dzisiaj przed czasem. Niestety w końcówce oddaliśmy inicjatywę gościom i w efekcie przegraliśmy wygrane spotkanie - skwitował zdenerwowany trener Unii Marian Cisło.
Unia Hrubieszów - Victoria Łukowa-Chmielek 2:3 (2:1)
Bramki: Przeworski 16', 35' - Rymarz 45', Baran 75' - samobójcza, Paluch 82'
Unia: Płandowski - Ślązak, Baran, Kalaciński, Pędzik, Bury, Lebiedowicz, Nowak, Otręba (65 Wierzbicki), Przeworski, Cygan(65 Gomuła).
Victoria: Wawrzusiszyn - Szostak, Goch, Krupa, Paluch, Kozyra, Grzyb(50 Mojak), Leniart (82 Syty), Rymarz, Stelmach, Marek.
Żółte kartki: Cygan, Nowak - Marek, Rymarz, Krupa
Sędziował: Piotr Burak.
Widzów: 200.