Pełna wersja

Zrobieni w konia

2010-06-09 22:10

W cieniu kolejnej fali kulminacyjnej i kampanii prezydenckiej na wałach, znikają gdzieś informacje naprawdę istotne - litr benzyny w lipcu ma kosztować ponad pięć złotych, Polacy dali sobie strzelić sześć bramek, najnowsze wyniki badań wskazują, że polscy seniorzy kupują kremy, jogurty naturalne, surfują po internecie, a już o 16.15 na TVP pięć tysięcy czterdziesty drugi odcinek Mody na sukces.

Oczywiście wśród ogromu informacji są takie, które warto powtarzać i te bez najmniejszego znaczenia. Zostańmy przy tych pierwszych, które do mediów się nie przebiły. Pamiętacie Państwo zamieszanie, chaos i panikę związaną ze świńską grypą? Ogromne zagrożenie, masową produkcję szczepionek przeciwko wirusowi A/H1N1, masowe zamawianie, kupowanie i w konsekwencji odsprzedawanie nadwyżek szczepionki? Pamiętacie gromy ciskane w stronę rządu, który tej szczepionki nie chciał kupić?

Po wielu miesiącach wyszło na jaw, że naukowcy, którzy doradzali Światowej Organizacji Zdrowia podczas pandemii grypy, byli związani z przemysłem farmaceutycznym.

WHO twierdzi, że koncerny nie miały wpływu na jej decyzje dotyczące walki z grypą, ale Rada Europy skrytykowała organizację za trzymanie w tajemnicy składu szesnastoosobowego sztabu kryzysowego, który decydował o postępowaniu podczas pandemii.

W zeszłym tygodniu pisałem o tym, jak łatwo nami manipulować. Gdy przypomnimy sobie wrzawę związaną ze świńską grypą znajdziemy dowód na naszą łatwowierność. Łatwo nas nabrać. Pamiętacie Państwo ogólnopolską panikę, kiedy przed wejściem Polski do Unii prognozowano drastyczny wzrost cen cukru? Na hasło cukier zdrożeje zadziałał mechanizm rodem z PRL. Długie kolejki, sklepy wprowadzające limity sprzedaży na osobę. Pamiętacie?

Łatwo nas nabrać, politycy doskonale o tym wiedzą. O ile w tych przypadkach zadziałał mechanizm strachu, szerzonego przez media, w przypadku politycznych obietnic forma także ma ogromne znaczenie, a treść? Weźmy pod lupę wyborcze spoty. Bronisław Komorowski przekonuje nas: Kiedy ktoś mnie pyta skąd jestem, odpowiadam z Polski. Grzegorz Napieralski także czytając z kartki, jak wykładowca na średniej klasy uczelni uczy nas czym jest demokracja i tolerancja. Z drugiej strony kręci teledysk, w którym Aniołki Napieralskiego (bliźniaczki) rapują To on zmieni, to on sprawi, że lepszy będzie kraj.

Waldemar Pawlak w swoim spocie nic nie mówi. To nie dziwi, bo były premier erudycją nie grzeszy. Lektor za to chwali ministra gospodarki i podkreśla, że skoro strażacy tak bardzo pomagali przy umacnianiu wałów, to Pawlak sprawdzi się jako prezydent, bo to w końcu strażak.

Andrzej Olechowski apeluje, by postawić na nowoczesność (czyli na niego), a Andrzej Lepper marzy, by Polska była wolna i niepodległa.

Inni kandydaci też mają swoje spoty. Każdy z nich odwołuje się do czegoś innego.

Jarosław Kaczyński przekonuje, że myśląc o Polsce, często wspomina symbole historii - najbardziej znane drzewo w Polsce: siedemset letni dąb Bartek. Jest jedna rzecz, która łączy wszystkie te reklamówki, bo kiedy ja myślę o tych wszystkich deklaracjach, to też wspominam symbol polskiej polityki - lipę.

Piotr Pilewski