Pełna wersja

Gryzący problem

2010-06-12 12:24

Chyba wszyscy odczuliśmy, jak dużym problemem mogą być komary. Te niewielkie owady potrafią skutecznie uniemożliwić pobyt nad wodą czy wypad do lasu. W tym roku są szczególnie aktywne. Powódź, która objęła znaczną część naszego kraju, w tym kilka miejscowości w powiecie biłgorajskim, sprawiła, że mają szczególnie dobre warunki do rozwoju.

Podczas upalnego lata wystarczy nawet kałuża lub niewielki zbiornik wodny, żeby komary zwiększały swoją liczebność w zastraszającym tempie. Jednak gdy woda tygodniami stoi na zalanych łąkach, a temperatura przekracza 30 stopni, komary rozmnażają się w zawrotnym tempie, stając się prawdziwą plagą. Owady te występują na całym świecie, nie tylko w ciepłych i wilgotnych krajach tropikalnych, można je spotkać także na Arktyce. Jest ok. 3,5 tys. gatunków, z czego w Polsce żyje ok. 50. Ale gryzą jedynie samice. Pożywieniem samców jest natomiast nektar kwiatów.

Poza tym, że są niezwykle uciążliwe i mogą odebrać całą przyjemność ze spędzania czasu na świeżym powietrzu, mogą być też niebezpieczne. Komary bowiem przenoszą choroby, takie jak żółta febra, wirusowe zapalenie mózgu czy wirus Zachodniego Nilu. - Częstotliwość zachorowań ludzi na skutek ukłucia tych owadów zazwyczaj jest niewysoka. Jednak w przypadku pojawienia się plagi komarów spowodowanej np. zalaniem znacznych obszarów, ryzyko zakażenia się człowieka gwałtownie wzrasta - powiedziała Wiesława Lorenc, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Biłgoraju. Zachorowania w naszym kraju zdarzają się niezwykle rzadko, nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy się przed ukąszeniami bronić. Wystarczająco nieprzyjemne są czerwone i bardzo swędzące bąble. Jest to reakcja alergiczna na ślinę, którą podczas ukąszenia komar wstrzykuje pod skórę. W tym czasie wysysa z nas odrobinę krwi, potrzebną do wykarmienia potomstwa.

Na niektórych terenach, zwłaszcza tych, które dotknęła tegoroczna powódź, plagi komarów nie da się już wytrzymać, dlatego też podjęto działania systemowe. Rozpoczęły się opryski specjalnym środkiem, który ma na celu zlikwidowanie tych owadów. Z komarami najlepiej walczyć, gdy są jeszcze w postaci larwalnej lub z osobnikami dorosłymi. Najbardziej oporne na preparaty są poczwarki, bo nie pobierają pokarmu. Skuteczność preparatów zmniejsza również wysoka temperatura. Opryskiwane są na razie podmokłe łąki, czyli wylęgarnie komarów. Rząd przygotowuje już środki, które przeznaczy na ten cel, tylko w Małopolsce będzie to 2,5 mln. zł. Także władze zalanych gmin na Lubelszczyźnie chcą, by w ramach walki ze skutkami powodzi, z kasy województwa sfinansowano opryski z samolotów. Burmistrz Kazimierza Dolnego i wójt Wilkowa uważają, że byłoby to zbyt duże obciążenia dla budżetu pojedynczego samorządu.

Jednak, gdy takie działania nie przynoszą spodziewanego efektu, bo opryski uśmiercają jedynie niewielką część tych owadów, musimy pomóc sobie sami. Najbardziej skuteczne są środki chemiczne odstraszające komary, powodują one ograniczenie receptorów czuciowych u tych zwierząt, poza tym substancje zapachowe sprawiają, że stajemy się dla nich niewidoczni. Należy tylko pamiętać, żeby pozbyć się substancji ze skóry przed położeniem się spać, gdyż dostaje się ona do krwioobiegu, nie można też używać preparatu kilkukrotnie bez zmycia poprzedniej warstwy. Są także naturalne sposoby uchronienia się przez pogryzieniem, dla komarów odstraszający zapach ma np. kamfora lub ocet, pomocny w niektórych sytuacjach może być również dym z ogniska. Komary nie lubią też olejku goździkowego, cytryny i czosnku.

Najpopularniejszą sposobem sprawdzenia, czy rzeczywiście ilość komarów jest wyjątkowo duża, jest metoda "na przedramię". W tym celu należy wyciągnąć rękę i chwilę poczekać. Jeżeli w ciągu minuty usiądzie więcej niż 10 komarów - sytuacja jest tragiczna.

Jt