W takiej sytuacji znalazł się m.in. wniosek Biłgoraja, złożony na dofinansowanie hali sportowej.
Marszałek Krzysztof Grabczuk stwierdza, że nie obawia się kontroli, która jest tylko formalnością - Zarząd województwa stanął przed dylematem, czy wspierać małe inwestycje okołoszkolne, czy budować aquaparki. Doszliśmy do wniosku, że musimy się dzielić biedą i zdecydowaliśmy o dotowaniu małych inwestycji okołoszkolnych - mówi Krzysztof Grabczuk, Marszałek Województwa Lubelskiego.
Regionalny Program Operacyjny to jedna z części unijnych funduszy strukturalnych, każde z województw w kraju ma własne RPO. O dofinansowanie w całym województwie lubelskim starały się 154 projekty. Po ocenie przez ekspertów zostały one ułożone w liste rankingową. Wysoka pozycja, jak się wydawało, gwarantowała otrzymanie dotacji. Jednak zarząd województwa zmienił kolejność projektów na liście, uzasadniając swoją decyzję realizacją ważnego interesu społecznego. Zarząd będący koalicją PO z PSL.
- Czy można było nie dać pieniędzy dyrektorowi, który chce przebudować szkołę i zrobić łazienki dla dzieci, chodzących na zewnątrz do toi-toi? Po której stronie bym stanął, znajdę mnóstwo argumentów, na tym polega pewne wyważenie. Podeszliśmy do tego racjonalnie i uważamy, że ważniejsze są inwestycje okołoszkolne niż np. budowa aquaparków. To jest kontrola formalna. Decyzja zarządu jest decyzją ostateczną. Ze względów społecznych była decyzją trafną - wyjaśnia marszałek Grabczuk. Czy kontrola okaże się korzystna dla Biłgoraja? Na razie wniosek o dofinansowanie hali jest na liście rezerwowej - Jest realna szansa, że otrzymacie pieniądze z listy rezerwowej.
Nigdy nie było takiego zapotrzebowana na środki w żadnym z programów. Spodziewaliśmy się większej burzy. Większość inwestycji było bardzo potrzebnych.Tych mniejszych dofinansowaliśmy około 40, a gdybyśmy zdecydowali się na duże byłoby ich 12, góra 15 - przekonuje marszałek.