Jak napisali w oficjalnym piśmie Marian Maziarz, Sławomir Bosak i Leszek Grabowski działanie takie zlikwiduje przypadki łamania przepisów ruchu drogowego, jazdy po chodnikach, skróci drogę przejazdu, pozwoli też ominąć ruchliwe drogi i skrzyżowania.
- Rozwiązanie takie wprowadzone w postaci wymalowanego na jezdni kontrapasa lub za pomocą samych tabliczek "Nie dotyczy rowerów" umieszczonych pod znakiem B-2, sprawdza się doskonale w polskich miastach takich jak: Kraków, Gdańsk, Lublin, czy Radom - uważają przedstawiciele Inicjatywy Biłgoraj Przyjazny Rowerzystom.
Dodają także, że jazda rowerem pod prąd jest wbrew pozorom bezpieczna. Kierowca i rowerzysta wzajemnie się widzą, a prędkość na tych drogach jest niewielka. Rowery zajmują mało miejsca i nie ma racjonalnych powodów, dla których miałyby podlegać tym samym ograniczeniom co samochody. Jak zaznaczają kontrapasy służą do jazdy tylko w jednym kierunku, w przeciwnym kierunku poruszamy się prawą stroną drogi.
Przedstawiciele Inicjatywy w swoim stanowisku podkreślają, że lepiej jechać mało ruchliwą drogą pod prąd, niż ruchliwą zgodnie z kierunkiem jazdy.
Podają przykład Gdańska, w którym podobne rozwiązania wprowadzono już w 2009r. - Kontrapasy nie powodują konfliktu z pieszymi, bo nie zabierają chodnika. Ich wprowadzenie jest dużo tańsze i mniej terenochłonne od budowy wydzielonych dróg rowerowych - argumentują rowerzyści.
Jakie będą efekty tych starań? Okaże się wkrótce.