Pełna wersja

Eksperyment w Miejskim Zespole Szkół

2014-09-24 17:36

Tak rodzice nazywają zmiany, jakie zostały wprowadzone od nowego roku szkolnego w Miejskim Zespole Szkół w Biłgoraju. Swoje oburzenie, po trzech tygodniach funkcjonowania nowych zasad, przedstawili podczas czwartkowej sesji Rady Miasta. - Takiego chaosu jeszcze nie było, dzieci są zdezorientowane i nie chcą chodzić do szkoły - mówił Kamil Obszyński, ojciec uczennicy placówki.

O trudnej sytuacji w Miejskim Zespole Szkół informowaliśmy już wiele razy. Problem dotyczy zakresu zatrudnienia nauczycieli. Dotychczas nauczyciela wiodącego (miał 18 godz. w tygodniu) wspomagał pedagog (30 godz.). Od września wraz z nauczycielem wiodącym ma pracować nauczyciel wspomagający (18 godz. w tyg.) na dwóch przedmiotach egzaminacyjnych - j. polskim i matematyce, a na pozostałych lekcjach pedagog specjalny (90 godz. na całą szkołę - 3 etaty) lub pomoc nauczyciela na takich przedmiotach jak np. muzyka.

Sprawa została poruszona już w maju, o czym informowaliśmy państwa w artykule pt. Rodzice oburzeni zmianami w Miejskim Zespole Szkół. Na ten temat dyskutowano także podczas jednej z komisji oświaty. Więcej w art. Problemów w Miejskim Zespole Szkół ciąg dalszy.

Zdesperowani rodzice, stojąc na stanowisku, że proponowane zmiany skrzywdzą dzieci niepełnosprawne, postanowili nawet zorganizować protest przed biłgorajskim Urzędem Miasta. Relację znajdą państwo pod adresem Protest rodziców przed Urzędem Miasta.

Dziś, 24 września, po trzech tygodniach obowiązywania nowych zasad, rodzice przedstawili swój pogląd na wprowadzone zmiany. Podczas sesji Rady Miasta, ojciec jednej z uczennic Kamil Obszyński mówił: - Wiedzieliśmy, że ten eksperyment nie przyniesie niczego dobrego, a wprowadzi jedynie niepotrzebny zamęt. Działania są nieskoordynowane, co chwilę inny nauczyciel, inna pomoc w innej klasie, na innym piętrze z innymi przypadkami niepełnosprawności.

Rodzice zarzucili też brak komunikacji, twierdzą, że wcześniej mieli codzienny kontakt z nauczycielem wspomagającym, teraz nie wiadomo do kogo się zgłosić. - To jedna wielka improwizacja - grzmieli. Jedną z ważniejszych kwestii poruszanych przez rodziców było bezpieczeństwo dzieci, uczęszczających do placówki.

- Mamy poważny konflikt, zatwierdzaliśmy projekt organizacji, teraz proponuję wycofać się z wprowadzonych zmian - mówił radny Tomasz Książek. - Potrzebna jest kwota ok. 300 tys. zł, to rozwiązałoby problem - dodał.

- Mam dzieci w pierwszej klasie gimnazjum i czegoś takiego jak jest teraz jeszcze nie było, zawsze był porządek, a na tych zmianach cierpią dzieci, rodzice w szkole muszą zajmować się swoimi dziećmi. Proszę burmistrza o zajęcie stanowiska, jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to zapewne chodzi o pieniądze. Do końca września powinniśmy przerwać tę farsę - mówiła radna Danuta Łosiewicz.

O możliwość powrotu do stanu pierwotnego pytał burmistrza radny Jacek Piskorski. - Jestem przerażona tym co usłyszałam, jestem zaskoczona, bo chodzi przecież o bezpieczeństwo dzieci - stwierdziła natomiast radna Regina Rogowska.

Burmistrz Janusz Rosłan mówił do radnych, że jedną stroną są rodzice, drugą natomiast dyrektor szkoły, który odpowiada za pracę placówki. - Jestem zaniepokojony tym, że wydają państwo osądy nie wysłuchując drugiej ze stron - zaznaczył burmistrz i dodał - Nie burmistrz odpowiada za organizację szkoły, a dyrektor. W sytuacji gdy widzę, że potrzeby dzieci nie są zapewnione mogę podejmować działania. Janusz Rosłan zapewnił, że sytuacja nie pozostanie bez odzewu, władze miasta rozważą przekazanie sprawy do Kuratorium Oświaty, a także przeprowadzenie audytu. - Po zapoznaniu się z wynikami wyciągniemy wnioski i podejmiemy odpowiednie kroki, w celu rozwiązania problemu - wyjaśniał dalej burmistrz.

Zaprzeczał też zarzutom dotyczącym zarabiania na niepełnosprawnych dzieciach. Zaznaczył, że miasto do oświaty dopłaca rocznie ok. 3 mln zł, a tytko do MZS 500 tys. zł.

Wiceburmistrz Michał Dec stwierdził natomiast, że władze miasta dały sobie termin do końca września na zweryfikowanie wprowadzonych zmian. Zapewnił, że do października odbędzie się spotkanie, podczas którego będą dyskutowane spawy związane ze zmianami wprowadzonymi w placówce.

- Nie wiem czy nie należałoby wyciągnąć konsekwencji wobec dyrektora szkoły - proponował radny Piskorski.

- Zależy nam na szybkim działaniu. Chciałem, by w dzisiejszej sesji uczestniczył dyrektor Majewski, jednak przebywa obecnie na konferencji w Lublinie, ale jutro z rana zostanie poinformowany o sytuacji - powiedział Dec.

- Nie pozwolę na to, by zagrożone było bezpieczeństwo dziecka w jakiejkolwiek szkole - podsumował dyskusję burmistrz Rosłan.

red.