Z początkiem września w Miejskim Zespole Szkół wprowadzono zmiany w zakresie zatrudnienia nauczycieli. Dotychczas nauczyciela wiodącego (miał 18 godz. w tygodniu) wspomagał pedagog (30 godz.). Od września wraz z nauczycielem wiodącym ma pracować nauczyciel wspomagający (18 godz. w tyg.) na dwóch przedmiotach egzaminacyjnych - j. polskim i matematyce, a na pozostałych lekcjach pedagog specjalny (90 godz. na całą szkołę - 3 etaty) lub pomoc nauczyciela. O problemie dyskutowano podczas wrześniowej sesji Rady Miasta, o czym pisaliśmy w artykule pt. Eksperyment w Miejskim Zespole Szkół.
Do wszystkich zarzutów ustosunkował się dyrektor placówki, w piśmie które trafiło w połowie października do Urzędu Miasta w Biłgoraju. Szczegóły znajdą Państwo pod adresem - Trudna sytuacja w MZS - wyjaśnienie dyrektora.
Temat ten powrócił podczas ostatniej w tej kadencji sesji, która odyła się we wtorkowy poranek, 4 listopada.
- W oparciu o deklaracje pana burmistrza i reakcje radnych byliśmy przekonani, że nasz problem zostanie definitywnie rozwiązany do końca października. Niestety tak się nie stało. Eksperyment trwa i jest coraz gorzej - mówiła podczas sesji Rady Miast a Joanna Grela, matka 8-latka uczącego się w Miejskim Zespole Szkół.
Odniosła się do podstawowego problemu, czyli pomocy nauczyciela. - Dyrektor twierdzi, że nie jest to kadra zaciągnięta niemal w całości z zespołów edukacyjno - terapeutycznych, znajdujących się przy szkole ale przecież to stanowisko nie istniało wcześniej w naszej szkole, a od września nie przyjęto nikogo nowego - mówiła Joanna Grela.
Podczas dyskusji nie zabrakło kwestii bezpieczeństwa dzieci. Rodzice zarzucali brak odpowiedniej opieki nad chłopcem z autyzmem, który wychodził poza teren szkoły. Przywołane zostało też zdarzenie, które miało miejsce pod koniec października, kiedy to chłopiec poruszający się na wózku inwalidzkim został pozostawiony w przedsionku windy, z którego wydostał się po kilkunastu minutach.
- Panie burmistrzu, szanowna rado, na co państwo czekacie? Te zaniedbania to wina tylko i wyłącznie eksperymentu wprowadzonego przez dyrktora. Wcześniej za jedną klasę odpowiadała jedna konkretna nauczycielka, która dbała o bezpieczeństwo i pomagała w nauce, zaprowadzała na obiad, odbierała z busa i pilnowała, by dziecko do niego wsiadło z powrotem. Teraz odpowiedzialność jest zbiorowa, odpowiadają wszyscy, a jak wiadomo jak wszyscy to w rzeczywistości nikt. Dyrektor nie dostrzega przyczyny w złej organizacji tylko doraźnie gasi pożary - mówili rodzice.
Tłumaczyli też, że MZS powinien był szkołą wyjątkową. Ze względu na jej specyfikację czyli klasy integracyjne winna zapewnić pomoc niezbędną pomoc dziecku niepełnosprawnemu, pomoc nauczyciela wspomagającego. - W obecnym stanie panuje w niej chaos, brak odpowiedzialności za bezpieczeństwo i właściwą edukację - twierdzą rodzice.
W dyskusję włączył się radny Tomasz Książek, który uznał, że konflikt nie został rozwiązany, a problem zamiatany jest pod dywan.
- Ta cała sytuacja wywołuje tylko niepotrzebne emocje. Nasza szkoła od maja jest najbardziej prześwietloną placówkę w województwie lubelskim, a może i w kraju. Wszystkie kontrole mamy za sobą, łącznie z kontrolą, która miała miejsce po ostatniej sesji, ze strony Kuratorium w Lublinie - mówił dyrektor Jan Majewski i dodał: - Nie ma żadnego eksperymentu. Te rozwiązania służą dzieciom. Nie mogę pozwolić, żeby zasady organizacji szkoły ustalały osoby z zewnątrz, bo to ja biorę na siebie odpowiedzialność za funkcjonowanie placówki. Włos z głowy nie spadł żadnemu dziecku. Robimy bardzo dużo, dbamy o to, by nasi uczniowie mieli zapewnione warunki do prawidłowego funkcjonowania i nauki.
Podczas dyskusji obecny na sesji poseł Piotr Szeliga mówił o tym, że kilka lat temu wystąpiły nieprawidłowości w MSZ, polegające na tym, iż miasto wykorzystało nienależną subwencję oświatową w wysokości ok. 250 tys. zł. Burmistrz odpowiadał, że pieniądze zostały zwrócone, a uchybienia nie były zamierzone. Wyjaśniał, że chodziło o orzeczenia o niepełnosprawności uczniów, które nie zostały dostarczone w terminie.
Radny Jacek Piskorski postulował powrót do poprzedniego systemu organizacji szkoły. Burmistrz Janusz Rosłan zaznaczył, że wystąpił z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli do Lubelskiego Kuratorium Oświaty, bo ta właśnie ta jednostka sprawuje nadzór pedagogiczny, a z wszelkimi decyzjami i wnioskami musi się wstrzymać do momentu otrzymania opinii z Kuratorium. - Wprowadzone zmiany obowiązują w danym roku szkolnym, nie spowodowały one pogorszenia sytuacji w stosunku do roku ubiegłego - stwierdził burmistrz.
Taką też opinię przedstawiła jedna z wychowawczyń pracująca w MZS w Biłgoraju. Nauczycielka zaznaczyła, że jest zbulwersowana stwierdzeniami dotyczącymi pozostawiania niepełnosprawnych dzieci bez opieki. Uważa, że medialny szum nie służy szkole i apeluje o spokój.
Ponad godzinna dyskusja nie przyniosła efektów, gdyż jak zaznaczył przewodniczący Rady Marian Klecha, organ ten nie jest w stanie rozwiązać problemu. Sprawa zostaje więc wciąż otwarta.