Pełna wersja

Wykradł ciało z grobu i upozorował własną śmierć

2010-07-01 14:02

Ta historia brzmi jak scenariusz makabrycznego filmu, mrozi krew w żyłach i szokuje. Jednak wydarzyła się naprawdę, a jej sprawcami są mężczyźni z naszego powiatu, z miejscowości Różaniec. Wykradli ciało z cmentarza w Łukowej, odrąbali głowę i podpalili, ale wcześniej od kwietnia br. planowali zabójstwo jeżdżąc po naszym powiecie z siekierą w bagażniku auta.

Sprawa zaczęła się 24 czerwca, kiedy to lubaczowscy policjanci przyjeli zgłoszenie o pożarze samochodu. Z informacji wynikało, że w jednym z obejść w Witkach koło Moszczanicy (powiat lubaczowski) spłonęło auto - renault laguna. W bagażniku samochodu strażacy ujawnili ludzkie szczątki, mocno zwęglone i co dziwne bez głowy. Wstępne ustalenia policji szły zgodnie z planem 24-letniego mężczyny na potrzeby śledztwa nazywanego Sławomir J., gdyż wskazywały, że mogło dojść do zabójstwa.

- Policjanci z Lubaczowa, komendy wojewódzkiej w Rzeszowie i prokurator od początku zakładali także inne wersje zdarzenia. Oględziny samochodu, miejsca pożaru, rozmowy i rozpytania szybko dały odmienny od wstępnego scenariusz wydarzeń. Według ustaleń policjantów Sławomir J. ze wspólnikami upozorował własną śmierć - wyjaśnia podkomisarz Paweł Międlar, Rzecznik Prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Policji.

24-latek był znany policji: miał wiele spraw o kradzieże, liczne długi i wyrok więzienia. W swojej miejscowości także był znany ze swoich dokonań, w końcu wymyślił plan wykręcenia się ze swoich zobowiazań.

Kilka miesięcy temu ubezpieczył się na wysoką kwotę - 200 tysięcy złotych. Do planu włączył ojca i siostrzeńca. Ojciec został upoważniony do odbioru tej kwoty po stracie syna, a pomysłem na upozorowanie własnej śmierci podzielił się z siostrzeńcem. - Potrzebował ludzkiego ciała, był zdecydowany dokonać zabójstwa.Od kwietnia br. szukał człowieka podobnego do siebie, zbliżony wzrost, masa ciała. Założył, że dokona zabójstwa swego "sobowtóra". Kilka razy wybierał się do różnych miejscowości wespół z siostrzeńcem i poszukiwał ofiary. Chciał podstępnie zwabić go do samochodu i zamordować. W samochodzie woził siekierę. Nie zrealizował tego zamiaru, nie trafił na osobę łudząco do siebie podobną - informuje podkom. Międlar.

Dlatego w nocy z 23 na 24 czerwca Sławomir J., jego ojciec Jan J. i siostrzeniec Dawid F. pojechali na cmentarz w Łukowej. Otworzyli grobowiec, w którym kilka dni wcześniej pochowano mężczyznę, który popełnił samobójstwo. - Był podobnej do Sławomira J. postury. Mężczyźni wydobyli trumnę, otworzyli ją, wyrzucili z niej zwłoki. Jeden z nich siekierą odciął głowę zmarłemu. Sprawcy włożyli sarkofag do grobowca, do jego wnętrza wrzucili też głowę.
Ciało umieścili w renaulcie Sławomira J. Ten zaprowadził samochód do Witków, oblał wnętrze łatwopalnym płynem i podpalił. Policjanci dokonali już protokolarnego otwarcia grobowca. Czynność ta potwierdziła wcześniejsze ustalenia, że zwłoki zostały wcześniej wydobyte z grobu - mówi podkom. Międlar. Prawdopodobnie głowa została odcięta, aby całe zajście upozorować na mafijne porachunki.
Ojciec i siostrzeniec Sławomira J są już zatrzymani. Obaj usłyszeli zarzuty znieważenia zwłok. Sławomir J. ukrywa się, jest poszukiwany przez policję. Może przebywać w naszym powiecie lub powiecie lubaczowskim, prawdopodobnie jest uzbrojony.

Kat.