Pełna wersja

Wojna i pokój

2010-07-08 12:39

Dawniej jak Panowie mieli coś do siebie, dawali sobie po pysku i sprawa była załatwiona. Dziś słowo, obelga i oskarżenie staje się podstawą do politycznej walki. Po katastrofie pod Smoleńskiem i kampanii wyborczej wypchanej po brzegi pustymi frazesami, wielka polityka wróciła do łask. Wielkie spory też.

To musiało się tak skończyć. Co prawda obietnic bez pokrycia i zapowiedzi współpracy ponad podziałami, w czasie kampanii nigdy nie brakuje, to później wszystko wraca do "normy".

Jarosław Kaczyński miał dobry pomysł - rezygnujemy z bezpośredniego starcia, przestajemy mówić o lewicy per "postkomuniści", kończymy raz na zawszę wojnę polsko-polską.

Bronisław Komorowski nie był gorszy i podkreślał, że jego prezydentura będzie prezydenturą narodowego spokoju, a zgoda buduje. I tak obaj kandydaci oraz ich polityczne zaplecze unikało sporu, by nie stracić poparcia.

Problem w tym, że kiedy skończyła się cisza wyborcza, w polskiej polityce znów zrobiło się głośno.

Najpierw za sprawą Janusza Palikota, który stwierdził, że Lech Kaczyński ma krew na rękach i ponosi moralną odpowiedzialność za śmierć wszystkich osób, które były na pokładzie prezydenckiego samolotu. Platforma niedługo zajmie się wnioskiem o ukaranie niesfornego posła, ale według moim informacji najprawdopodobniej zostanie on zawieszony w prawach członka partii, mimo, że większość jego partyjnych kolegów jest zbulwersowana.

PiS także nie gryzie się w język. Czytałem wczoraj wywiad Pawła Poncyliusza, który stwierdził, że Bronisław Komorowski uprawiał nekrofilię polityczną jeżdżąc do męża pani Blidy i uzyskując jego poparcie.

Kolejne sprawa? Wieczór wyborczy w TVN24. - To będzie prezydentura chaosu i śmieszności - oceniła Elżbieta Jakubiak z Prawa i Sprawiedliwości. - To jest bezczelność - ripostował wicemarszałek Stefan Niesiołowski.

W ostatnich dniach polityk Platformy zasłyną jeszcze jedną wypowiedzią, gdy PiS, w kontekście afery hazardowej krytycznie oceniał kandydaturę Grzegorza Schetyny na marszałka Sejmu, Niesiołowski stwierdził, że to co robi opozycja to chamstwo, że nie ma cienia żadnych dowodów, że nic się nie wydarzyło i że PiS - co do czego Niesiołowski nie miał żadnych złudzeń - idzie na całkowitą wojnę z Platformą oraz rządem.

Z jednej strony nie ma się z czego dziwić, z drugiej można by oczekiwać, że politycy sobie odpuszczą, a z trzeciej żałować, że cisza wyborcza trwa tak krótko.

Piotr Pilewski