Przypomnijmy, 7 lipca jeden z pracowników przychodni Ulamed przy ul. Partyzantów w Biłgoraju otrzymał wiadomość od anonimowej osoby, o tym, że w budynku może znajdować się bomba. Osobą, która rozsyłała te informacje okazała się 45 letnia Mirella Ż. mieszkanka pow. lubelskiego.
Kobiętę w ciągu trzech godzin namierzyli policjanci z Wydziału Kryminalnego KWP w Lublinie.
- Gdy policjanci weszli do mieszkania 45-latki, kobieta właśnie rozsyłała kolejne wiadomości - mówi Janusz Wójtowicz, z KWP w Lublinie. - W trakcie zatrzymania w swoim domu kobieta była agresywna, policjanci nie mogli nawiązać z nią logicznego kontaktu. Po zatrzymaniu trafiła do Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie. Policjanci zabezpieczyli telefon komórkowy oraz podłączony do niego komputer - dodaje rzecznik Wójtowicz.
Kobieta wysyłała informacje o bombie również do innych lubelskich przychodni. W sumie wysłała dziesięć fałszywych alarmów. Łącznie w województwie lubelskim ewakuowano 195 osób.
45 latka wysyłała smsy tej samej treści do instytucji na terenie całego kraju. Postawiła na nogi nie tylko służby ratownicze na terenie Lublina, Chełma, Zamościa czy Biłgoraja ale także Warszawy, Katowic i innych miast. Do warszawskiej policji dotarł sms, z którego treści wynikało, że ładunki wybuchowe są podłożone w sieci hipermarketów i mogą w każdej chwili być zdetonowane.