Pełna wersja

Tur nie zwalnia tempa

2010-09-23 16:04

Do ciekawej sytuacji doszło w Turobinie, gdzie tamtejszy Tur podejmował na własnym boisku Victorię Łukowa Chmielek. W 64 minucie meczu przy stanie 3:0 dla gospodarzy arbiter pokazał rzekomo drugą żółtą, a konsekwencji czerwoną kartkę grającemu trenerowi gości Marcinowi Szoździńskiemu. Piłkarze Victorii nie mogli pogodzić się z tą decyzją więc…zeszli z boiska.

- Arbiter ukarał mnie drugim żółtym, a konsekwencji czerwonym kartonikiem. Tyle tylko, że pokazał mi drugą żółtą kartkę, pierwszej nie widziałem i nikt nie był w stanie potwierdzić momentu, w którym sędzia rzekomo wręczył mi pierwszą żółtą kartkę. Nasza postawa w żadnym wypadku nie była spowodowana słabym wynikiem(Victoria przegrywała wówczas już 0:3 przyp. red), ale nie można dopuszczać do takich sytuacji w meczu o ligowe punkty. Postanowiliśmy solidarnie zejść z boiska, szkoda naszego zdrowia skoro arbiter stracił całkowitą kontrolę nad tym co działo się na boisku - podsumował zaistniałą sytuację trener Victorii Marcin Szoździński, główny uczestnik feralnej sytuacji. Do postępowania swoich rywali żalu nie mają w Turobinie. - Prowadziliśmy 3:0, być może przeciwnikom puszczały nerwy i faktycznie sędzia tracił kontrolę nad wydarzeniami z boiska. W takiej sytuacji najprawdopodobniej zostanie przyznany walkower na naszą korzyść, tak więc zainkasujemy kolejne trzy oczka - cieszą się gracze Tura. W poprzedniej kolejce dobrze spisali się także piłkarze Gromu Różaniec. Zawodnicy duetu trenerskiego Andrzej Jung - Bogdan Antolak podzielili się punktami z Koroną Łaszczów, remisując 1:1 i jak dotąd są obok Tura jedynym niepokonanym zespołem w ligowej stawce. Różańczanie mogli nawet wywalczyć komplet punktów, mimo iż od 16 minuty przegrywali 0:1. Jednak w drugiej części gry to oni mieli więcej do powiedzenia. W 56 minucie do wyrównania doprowadził Artur Brzyski, ale miejscowym zabrakło zimnej krwi w sytuacjach strzeleckich pod koniec meczu, dlatego spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Remis z trudnego terenu w Krasnobrodzie przywieźli także zawodnicy Relaxu Księżpol. Tyle tylko, że tam kibice nie zobaczyli bramek, ale jak twierdzą obecni na meczu punkt należał się i jednej i drugiej drużynie. Tym czasem gracze Olimpiakosu Tarnogród grali na wyjeździe ze Spartą Łabunie. Ekipa Mariusza Dołęckiego chciała się zrehabilitować za porażkę przed własną publicznością w derbowym starciu z Gromem Różaniec i udało im się to w stu procentach. Targnogrodzianie zwyciężyli Spartę 2:0 po bramkach Łukasza Karpika i grającego trenera Dołęckiego. Szczególnie trafienie szkoleniowca Olimpiakosu z rzutu wolnego było przedniej urody. Srogie lanie dostała natomiast w Skierbieszowie Tanew Majdan Stary. Podopieczni Grzegorza Ciosa przegrali aż 0:6 i była to już ich czwarta porażka w tych rozgrywkach. Wydaje się, że gorzej już być nie może, ale o prawdziwej katastrofie mogą mówić z Józefowie. Tamtejszy Cosmos zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli pozostając wciąż jedyną drużyną bez zdobyczy punktowej. Jak zawsze emocji nie zabraknie także w kolejnej serii spotkań. Lidera z Turobina czeka ciężka wyprawa do Hrubieszowa. Kolejne derby powiatu biłgorajskiego w Łukowej. Tym razem Victoria będzie gościć beniaminka z Różańca. O poprawienie bilansu punktowego powalczy Tanew Majdan Stary, która na własnym stadionie podejmie czerwoną latarnię z Józefowa. Olimpiakos postara się podtrzymać zwycięską passę wygrywając z Igrosem Krasnobród, a ostatnia ekipa z naszego regionu - Relax Księżpol zagra u siebie z rozpędzoną Ostoją Skierbieszów.

Kura