Obie ekipy przystąpiły do meczu ze zdwojoną mobilizacją. Biłgorajanie chcieli odnieść spokojne zwycięstwo i zrobić kolejny krok w kierunku awansu do Klasy A. Ambicje zgarnięcia pełnej puli mieli także miejscowi, którzy liczyli na sprawienie niespodzianki. - Chcieliśmy być pierwszą drużyną której uda się ograć renomowaną firmę, jaką jest Łada. Niestety nie udało się. Szkoda, bo o porażce zadecydowały niuanse. Najpierw wbiliśmy sobie samobójczą bramkę, a później arbiter podyktował kontrowersyjną jedenastkę. Jednak to my stworzyliśmy sobie więcej sytuacji strzeleckich - mówił trener Huku P. Bucior. Sprzymierzeńcem graczy Huku i Łady nie było tego dnia boisko. - Murawa w Lipinach jest w fatalnym stanie. Większość boiska pokrywa piach. Rzadko zdarza się nam grać na takich boiskach, ale w tym sezonie będziemy musieli do tego przywyknąć. W końcu w B - klasie nie można liczyć na "zielone dywany" - opiniowali piłkarze "biało - niebieskich". Spotkanie zaczęło się świetnie dla gości. Już w 9 minucie gry futbolówkę dalekim rzutem z autu desygnował w pole karne Huku Sebastian Żerebiec. Jeden z defensorów gospodarzy tak niefortunnie interweniował, że skierował piłkę głową do własnej bramki. Na 2:0 podwyższył Marcin Dorosz. Najlepszy strzelec Łady podszedł do rzutu karnego podyktowanego za faul na Mateuszu Obszyńskim. Uderzenie Dorosza odbił bramkarz, ale piłka sparowana na poprzeczkę trafiła pod nogi egzekutora jedenastki i dobitka była już skuteczna. Po zmianie stron gra zaostrzyła się jeszcze bardziej niż w pierwszych 45 minutach. Miejscowi poczuli, że mogą jeszcze wywalczyć w starciu z Ładą choćby punkt i atakowali biłgorajan agresywniej, dochodząc niejednokrotnie do sytuacji strzeleckich. Niestety po jednym z agresywnych wejść obrońcy Huku poważnej kontuzji doznał napastnik "biało - niebieskich" Wojciech Terejko. W wyniku uderzenia łokciem snajper Łady z twarzą zalaną krwią musiał opuścić plac gry i pojechać do szpitala. Znana jest już diagnoza lekarzy. Zawodnik ma pękniętą żuchwę i złamaną kość jarzmową. O występach w rundzie jesiennej będzie mógł tylko pomarzyć. Na boisku kibice będą go mogli zobaczyć najwcześniej wiosną. - Niepotrzebnie w poczynania zawodników wkradło się tyle nerwowości. Na boisku nie brakowało brutalnych zagrań, a arbiter nie reagował. Nie pokazywał nawet zawodnikom żółtych kartek, mimo że za tak brutalne zagrania niektórym należały się nawet czerwone kartoniki - oceniali pracę sędziego kibice zgromadzeni na meczu.
-W pierwszej połowie graliśmy bardziej konsekwentnie niż w drugich 45 minutach. Po objęciu dwubramkowego prowadzenia cofnęliśmy się do obrony i to było wodą na młyn dla zawodników Huku, którzy poczuli swoją szansę i zaczęli śmielej atakować naszą bramkę. Widać było ogromną determinację i chęć zwycięstwa z naszym zespołem. Myślę, że nie inaczej będzie w kolejnych spotkaniach, dlatego my także musimy wychodzić na boisko z pełnym zaangażowaniem - skwitował trener Łady Ireneusz Zarczuk.
Huk Lipiny - Łada Biłgoraj 0:2 (0:2)
Bramki: Czajka 9'(samobójcza), Dorosz 44'
Huk: M. Pawęzka - Czajka, Siek, Bzdyra, Deryło(82 B. Bucior) - Golik, Olekszyk(78 P. Bucior), R. Rębacz(32 Sz. Pawęzka), Chudy - M. Rębacz, Dziewa(68 Kołodziej).
Łada: Miazga - Przybylak, Kuliński, Paczos, Szarzyński - Obszyński, Żerebiec(58 Wołoszyn), Żybura, Krawczykiewicz (58 Hajduk) - Dorosz (82 Maziarz), Terejko(78 Socha).
Sędziował: Furmanek (Zamość).