Jesienią "biało-niebiescy" nie mieli większych problemów z rozbiciem rywali z Jacni. Wówczas na inauguracji B-klasowego sezonu w Biłgoraju Łada ograła Orion aż 7:2. Kibice liczyli, że i w rewanżu drużyna Ireneusza Zarczuka upora się łatwo z ostatnią drużyną ligowej tabeli. Rzeczywistość okazała się być dla biłgorajan bardziej skomplikowana aniżeli wskazywałyby na to przedmeczowe statystyki. Dla Orionu był to pierwszy mecz w tym sezonie w roli gospodarza, bowiem zespół z Jacni jesienią rozgrywał wszystkie mecze na boiskach rywala. Choć ekipa Krzysztofa Michońskiego ugrała jesienią zaledwie 4 punkty to od pierwszych minut rywalizacji z Ładą starała się być dla przyjezdnych równorzędnym partnerem. Miejscowi skupili się przede wszystkim na twardej defensywie, ograniczając się do nielicznych wypadów na połowę Łady. Największym rywalem graczy obu zespołów była jednak pogoda. Tego dnia aura nie była zbyt łaskawa. Grę utrudniała niska temperatura, porywisty wiatr, a momentami nawet padający deszcz ze śniegiem. Goście nie mogli się przyzwyczaić do małego, nierównego boiska, jednakże takie obrazki murawy w rozgrywkach B klasy należą do codzienności. Po upływie niespełna kwadransa gry pierwszą dogodną okazję do pokonania bramkarza Orionu miał Tomasz Garbacz. Wydawało się, że pozyskany w zimowym okienku transferowym z III-ligowego Olendra Sól napastnik Łady uderzył piłkę nie do obrony, ale znakomitym refleksem popisał się golkiper z Jacni ratując swój zespół przed utratą bramki. Chwilę później gospodarze nie mieli już tyle szczęścia. Biłgorajanie rozegrali składną akcję, w której na pierwszy plan wysunęło się trzech Mateuszów - Obszyński, Zarzycki i Welc. Ostatniemu z nich nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do bramki z najbliższej odległości. Zdobyta bramka uspokoiła grę "biało-niebieskich". Od tego momentu Łada kontrolowała w pełni przebieg boiskowych wydarzeń i stwarzała sobie kolejne okazje strzeleckie, których niestety nie potrafiła zamienić na gola. Dobre sytuacje do podwyższenia prowadzenia mieli przede wszystkim Tomasz Garbacz oraz Dariusz Kuliński, ale żadnemu z nich nie udało się pokonać bramkarza rywali. Obraz gry nie uległ zmianie w drugich 45 minutach. Od początku gry po zmianie stron optyczna przewaga leżała po stronie ekipy Ireneusza Zarczuka. Brakowało jednak wykończenia akcji i powiększenia jednobramkowej zaliczki. Wraz z upływem kolejnych minut meczu coraz więcej błędów zaczął popełniać arbiter zawodów. Sędzia nie uznał bramki Tomasza Paczosa, mimo iż futbolówka po strzale obrońcy Łady ewidentnie przekroczyła linię bramkową. Niewykorzystane sytuacje zemściły się dwadzieścia minut przed końcem konfrontacji. Mateusz Zarzycki sfaulował przed własnym polem karnym jednego z pomocników Orionu. Piłkę na ok. osiemnastym metrze od bramki Marcina Strzelczyka ustawił Damian Monastyrski - najskuteczniejszy zawodnik drużyny z Jacni. Chwilę później wprawił zawodników Łady w osłupienie, bowiem piłka uderzona przez niego po ziemi minęła mur ustawiony przez golkipera biłgorajan i wpadła do siatki. Reakcja przyjezdnych była natychmiastowa. Piłkarze lidera tabeli od razu rzucili się do ataków dążąc do zdobycia zwycięskiej bramki. Miejscowi robili wszystko co w ich mocy by dowieźć do końca korzystny dla nich remis, który byłby uznawany w środowisku piłkarskim za nie lada niespodziankę. Na szczęście dla Łady dziesięć minut przed końcem meczu dużą przytomnością wykazał się najmłodszy w zespole z Biłgoraja Szymon Wołoszyn. Pomocnik "biało-niebieskich" popisał się precyzyjnym, prostopadłym podaniem, które znakomicie wykorzystał Mateusz Obszyński, zdobywając bramkę, jak się później okazało, na wagę trzech punktów.
- W dniu dzisiejszym wiele czynników nam nie sprzyjało. Poczynając od warunków atmosferycznych, przez nierówną murawę, kończąc na negatywnej postawie sędziego, który obiektywnie patrząc popełnił kilka rażących błędów, nie tylko na naszą niekorzyść. Muszę jednak pochwalić moich zawodników za walkę i zaangażowanie. Mimo iż nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji strzeleckich, nie poddawaliśmy się i próbowaliśmy do samego końca. Jeśli chodzi o utratę bramki to zawiodła komunikacja na linii bramkarz - obrona, czego efektem był źle ustawiony mur. Gospodarze zaprezentowali się znacznie lepiej niż jesienią, co też znalazło swoje odzwierciedlenie w końcowym wyniku. Najważniejsze, że trzy punkty jadą do Biłgoraja. Postaramy się poprawić mankamenty ze spotkania z Orionem i wyeliminować je w kolejnych meczach - podsumował trener Ireneusz Zarczuk.
Orion Stihl Jacnia - Łada 1945 Biłgoraj 1:2 (0:1)
Bramki: Monastyrski 69' - Welc 14', Obszyński 80'.
Łada: Strzelczyk - Skrzypek, Paczos, Kuliński, Szarzyński, Obszyński, Socha, Zarzycki (82 Żybura), Krawczykiewicz (55 Hajduk) - Welc (65 Wołoszyn), Garbacz.
Widzów: 70. W następnej kolejce ligowej piłkarze Łady 1945 Biłgoraj będą pauzowali. Nie oznacza to jednak, że kibice nie będą mogli zobaczyć ich w akcji. W niedzielę o godz. 11:00 na głównej płycie biłgorajskiego OSiR Łada będzie podejmować IV-ligową Janowiankę Janów Lubelski. Zapraszamy wszystkich kibiców na to interesująco zapowiadające się spotkanie.