Problemy klubu z Tarnogrodu wzrastały w ostatnim czasie stopniowo, ale w chwili obecnej sięgnęły pułapu, który w perspektywie czasu może zagrozić dalszemu funkcjonowaniu klubu. Na większa skalę kłopoty w Olimpiakosie rozpoczęły się w zimie tego roku. Po rozegraniu rundy jesiennej na boiskach zamojskiej "okręgówki" nad zespołem zawisły czarne chmury. Do dymisji podał się stary zarząd, a nowy wybrano dopiero za trzecim podejściem. Taka sytuacja nie ułatwiła zimowych treningów przygotowujących piłkarzy do rundy wiosennej. Niektórzy brali pod uwagę scenariusz wycofania drużyny z rozgrywek w bieżącym sezonie. Mimo wszystko ostateczny wybór nowych władz dał nadzieję na wyprostowanie wszystkich nierozwiązanych spraw, tym bardziej że obecnie gruntownie modernizowany jest tarnogrodzki stadion. Do tego rajcy miejscy podjęli także uchwałę o budowie nowego boiska ze sztuczną nawierzchnią. Wydawało się, że poważne zmartwienia w Olimpiakosie można odłożyć na późniejszy okres. Stało się jednak inaczej. Zawodnicy rozpoczęli rundę rewanżową praktycznie bez normalnych przygotowań, a wobec modernizacji stadionu miejskiego swoje mecze w roli gospodarza muszą rozgrywać na gościnnych obiektach w Korchowie, czy też w Różańcu. Runda wiosenna zdążyła rozkręcić się na dobre, a w klubie z Tarnogrodu powróciły grzechy z przeszłości. Nowy zarząd nie uzdrowił sytuacji zaniedbanej przez swoich poprzedników. Zawodnicy występowali przez całą rundę rewanżową za darmo. - Nie chodzi tutaj o jakieś kosmiczne wynagrodzenia za grę w meczach. Piłkarze nie otrzymali obiecanych zaległych pieniędzy za dojazdy, sprzęt sportowy, a zadłużenie wobec nich rośnie z każdym kolejnym tygodniem. Domagamy się tylko pieniędzy, które się nam należą, nic poza tym - mówi anonimowo jeden z graczy Olimpiakosu. Jak udało nam się dowiedzieć świadczeń finansowych za wykonywaną pracę nie otrzymali także trenerzy zarówno grupy seniorów jak i juniorów. Członkowie nowowybranych władz klubowych bronią się, że nie mają zamiaru płacić za długi, które pozostawili po sobie ich poprzednicy. Czara goryczy przelała się jednak w minionej kolejce spotkań Zamojskiej Klasy Okręgowej. Walczący o zachowanie ligowego bytu tarnogrodzianie mieli się mierzyć na wyjeździe z Koroną Łaszczów, ale w obliczu konfliktu na linii zarząd - piłkarze, druga ze stron odmówiła wyjazdu na ten mecz. Zamojski Okręgowy Związek Piłki Nożnej zweryfikował wynik spotkania jako walkower na korzyść zespołu z Łaszczowa. W tygodniu poprzedzającym niedoszły pojedynek członkowie zarządu zażyczyli sobie, by przeciwko Koronie w seniorskiej ekipie Olimpiakosu wystąpili juniorzy tarnogrodzkiego zespołu. Wiązałoby się to z oddaniem walkowerem meczu przez juniorów rywalizujących równocześnie w rozgrywkach zamojskiej "okręgówki". Okazało się jednak, że juniorów uprawnionych do gry w drużynie seniorskiej jest tylko kilku, ale było już za późno na próbę dokooptowania do składu kilku seniorów. W efekcie do skutku nie doszło żadne ze spotkań. Pozostaje pytanie jak potoczą się dalsze losy klubu z Tarnogrodu, podczas gdy sezon ligowy jeszcze się nie skończył. W najbliższej kolejce Olimpiakos miałby się zmierzyć w derbach powiatu biłgorajskiego z Victorią Łukowa Chmielek. Najprawdopodobniej derbowa konfrontacja dojdzie do skutku, aczkolwiek tarnogrodzianie wystąpią w mocno okrojonym składzie opartym w dużej mierze o swoich wychowanków. Do końca rozgrywek pozostało jeszcze pięć kolejek. Tarnogrodzianie zajmują jak na razie miejsce w strefie spadkowej i nie wiele wskazuje na to, żeby mieli tę strefę opuścić. Olimpiakosowi pozostają chyba tylko dwa wyjścia. Jedno zakłada dogranie bieżącego sezonu do końca, co wiąże się ze spadkiem do A klasy. Wówczas zespół z Tarnogrodu rozpocząłby nowy sezon w niższej klasie rozgrywkowej, ale z pozostałym zadłużeniem. Inne wyjście sugeruje podążyć śladami biłgorajskiej Łady i rozpocząć przygodę z piłką nożną w Tarnogrodzie od początku. Czas pokaże, która opcja zwycięży. Najważniejsze, by mimo wszystkich przeciwności futbol w tym mieście nie zaginął na dobre, a sam Olimpiakos nie zniknął z piłkarskiej mapy Polski.