Pełna wersja

Mecz "Szóstki" - RELACJA KIBICA

2011-12-12 12:27

Po zdecydowanej i jednoczeÅ›nie trochÄ™ niespodziewanej porażce naszego zespoÅ‚u w trzynastej kolejce spotkaÅ„, przed tygodniem w meczu na szczycie z zespoÅ‚em Karpat Krosno, siatkarki Szóstki Black Red White BiÅ‚goraj udaÅ‚y siÄ™ do stolicy MaÅ‚opolski na mecz z tamtejszÄ… WisÅ‚Ä… Kraków.

Już w rozmowach przedmeczowych pomiędzy kibicami, wybierającymi się na mecz do Krakowa, dało się odczuć lekką obawę i niepewność o wynik tego bardzo ważnego dla obu drużyn spotkania.

Niepewność o to jak zaprezentuje się nasz zespół po dotkliwej porażce sprzed tygodnia u siebie i obawę o aktualna dyspozycję sportową siatkarek Szóstki.

Mecz odbył się w hali sportowej przy ulicy Reymonta, znajdującej się o przysłowiowy "rzut beretem" od stadionu Mistrza Polski w piłce nożnej.

Wisła zajmująca obecnie trzecie miejsce w grupie, pałała bardzo mocną chęcią rewanżu za porażkę w Biłgoraju na początku rundy pierwszej.

Ostra walka w tym spotkaniu rozpoczęła się już od pierwszych piłek. Początek meczu, a emocje i zaangażowanie obu drużyn w każdą akcję jakby to była decydująca faza tie-breaka.

1 set. Po szybkiej odpowiedzi Szóstki wyrównujemy na 1:1, przy stanie 4:3 dla Wisły P. Strojek kończy akcję i rywalki po raz pierwszy wychodzą na 2 punktowe prowadzenie. W kolejnej akcji popełniamy błąd i jest już 6:3. Mecz stoi na dobrym poziomie, dobre techniczne ataki stosowane na przemian w połączeniu z silnymi zbiciami piłki ze skrzydeł pokazują cały wachlarz umiejętności i przygotowania obu drużyn, podnosząc tym samym atrakcyjność widowiska i wzbudzając coraz większe emocje u oglądających spotkanie widzów.

Przy stanie 8:7, dobrze grająca od początku P. Strojek zagrywa trudną piłkę, a podwójny blok Wiślaczek robi swoje, w kolejnej akcji Sandra Biernatek kończy bez problemów z przechodzącej piłki i Biała Gwiazda rozpoczyna swój marsz po zwycięstwo w tym secie. Wisła wyciąga jeszcze rękę do Szóstki psując kolejne 2 zagrywki. Dobra partię w naszym zespole rozgrywa Martyna Wyszomierska kończąc swoje piłki ze środka i nękając rywalki na zagrywce. Przy stanie 14:11 zawodniczka Wisły pewnie atakuje z 2 drugiej linii, rywalki powiększają przewagę i jest już 15:11. Dalej to już tylko "chwila", nasze niewymuszone błędy w ataku, fantastyczna gra blokiem Wisły i przewaga rywalek wzrasta. Trener Wrzeszcz próbuje przerwać dobrą passę miejscowych biorąc czas (17:11).Wisła wszystko kończy, przewaga wzrasta i przegrywamy już 20:11.

Krakowianki utrzymują przewagę, grając punkt za punkt do końca seta, a wykorzystując drugą piłkę wygrywają 25:16.

Set drugi. Nasze zawodniczki wychodzą na plac gry skoncentrowane. Walka rozpoczyna się od autowych ataków krakowianek, a po dobrej kontrze Szóstka zdobywa punkt obijając blok Wiślaczek, prowadzimy 4:2, jeszcze jedna akcja i jest już 5:2.

Wisła odrabia jeden punkt i doprowadza do stanu 4:6. Wtedy nasze zawodniczki włączają drugi bieg, dobrze grająca do tej pory P. Strojek zostaje zablokowana 2 razy pod rząd, Szóstka buduje swoją przewagę (9:4), trener gospodyń bierze czas dla Wisły, ale to nie może pomóc fantastycznie prezentującej się naszej drużynie. Paula Rauch niszczy rywalki swoją zagrywką, a jej kolejne asy

serwisowe "rozkładają" na czynniki pierwsze przyjmujące Wisły Kraków, zdobywamy dziewięć kolejnych punktów przy jej zagrywce, a na tablicy widnieje wynik 15:4 dla Szóstki. Zmiany zaproponowane prze trenera L. Kędrynę nie pomagają na dłuższa metę, a każda kolejna wygrana akcja naszego zespołu, przybliża nas do zwycięstwa w tym secie.

Krótki zryw miejscowych przystanie 22:9 dla Szóstki i utrata pięciu punktów w jednym ustawieniu, niczego nie zmienia, także odpowiadamy serią punktów i przekonująco wygrywamy druga partię 25:14, wyrównując stan meczu na 1:1.

Set trzeci. Szóstka podtrzymuje dobra dyspozycję z seta drugiego, a trzy kolejne błędy Wiślaczek w ataku już na początku, wyraźnie podcinają im skrzydła (0:3). Dominika Żółtańska kończy swoja piłkę i jest 4:2 dla nas. Budujemy przewagę, po zagrywce M.Wyszomierskiej Wisła popełnia błąd i jest 7:3, czas dla rywalek nie pomaga, a Szóstka niesiona dopingiem około 20 kibiców z Biłgoraja gra jak w transie.

Po wygraniu długiej wymiany jest już 8:5. Paula Rauch posyła asa, a w kolejnej akcji kończy z drugiej linii. Wisła budzi się jeszcze tylko na moment, powoli i mozolnie odrabiając straty i wyciągając wynik na 14:10 dla Szóstki. Tym razem czas wzięty przez trenera Wrzeszcza przynosi skutek, bo pierwszą akcję po przerwie kończy kiwką Karolina Filipowicz. Jeszcze tylko kolejna seria punktów Biłgorajanek i prowadzimy 20:11. Pewnie i bez niedomówień wygrywamy 25:13.

Set czwarty. Zdeterminowane do walki od pierwszych chwil seta Wiślaczki, przeciwstawiają się naszej drużynie i toczą od pierwszych chwil wyrównaną walkę depcząc Szóstce po piętach (2:3, 6:7), doprowadzając do remisu 8:8. Daria Kundera blokuję swoją rywalkę z drugiej strony siatki i doprowadzamy do remisu 10:10. Przy stanie 11:13 Wiślaczki popełniają błąd na siatce, a w kolejnej akcji Dominika Żółtańska zatrzymuje na pojedynczym bloku Jagodzińską i trener Wisły zmuszony jest do wzięcia czasu(11:14).

Rywalki odrabiają straty doprowadzając do stanu 15:16. Po przerwie wziętej przez trenera Wrzeszcza, Paula Rauch zdobywa punkt pięknym atakiem. Martyna Wyszomierska posyła asa z zagrywki i prowadzimy 18:15. Paula Rauch kończy swój atak i w decydującą fazę meczu wchodzimy prowadząc 19:15. Po kolejnej akcji dobrze grająca kapitan Wisły Karolina Surma wpada w siatkę i z bólem zostaje zniesiona z boiska (odnosi kontuzję która może ją wyeliminować z gry na dłuższy czas).

Po kolejnym asie serwisowym kapitan Szóstki prowadzimy 23:17, Wisła odrabia jeszcze 3 punkty, ale to wszystko, na co je było stać tego dnia, po błędzie w ataku zawodniczki Wisły wygrywamy tą partię 25:20 i całe spotkanie 3:1.

Podsumowując okiem kibica: mecz ciężki ale stojący na dobrym poziomie, z dużą ilością walki, zaangażowania i dawką emocji, którą można by obdzielić kilka spotkań, zarówno dla zawodniczek, jak i też dla kibiców którzy zdarli gardła wspierając dopingiem zawodniczki, a przecież o to chyba w sporcie chodzi, o walkę zawsze i do końca i przełamywanie własnych słabości.

Marcin Koper