Pełna wersja

Wielki sukces biłgorajskiej koszykówki

2010-05-13 10:06

Zakończyły się już zmagania drużyn w ramach Zamojskiej Ligi Ludowych Zespołów Sportowych w koszykówce mężczyzn o Puchar Prezydenta Miasta Zamość. W turnieju brało udział 9 zespołów. Biłgorajanie mimo, że nie byli faworytami, pokonali je wszystkie. Koszykarze mogą być dumni zwłaszcza ze zwycięstwa nad niepokonanym od wielu sezonów liderem - drużyną z Zamościa. O wrażeniach, nadziejach i ogromnym zaangażowaniu sportowców czytelnikom naszej gazety opowiada kapitan Slam Drinkers Sebastian Pyszniak.

Gazeta Biłgorajska: - Czy zwycięstwo było dla Was dużym zaskoczeniem?

Sebastian Pyszniak: - Jadąc w sobotę do Zamościa nie spodziewaliśmy się takiego rezultatu końcowego. Możliwe, że każdy z nas marzył po cichu o zdobyciu pierwszego miejsca, ale już samo miejsce w pierwszej trójce było dla nas sporym osiągnięciem. Na dodatek jechaliśmy na mecze w bardzo okrojonym i nie do końca zdrowym składzie. Sam, gdy usłyszałem ilu nas jedzie, nie wierzyłem w to, że uda się coś ugrać. Gdy zobaczyłem prawie pełny skład drużyny z Chełma, już przed meczem w szatni pogratulowałem im zdobycia drugiego miejsca. Za ten brak wiary chciałem przeprosić wszystkich kolegów z drużyny. Dzięki Bogu sport to nie tylko liczby na papierze, a wyniki osiąga się poświęceniem na boisku.

GB: - Dwa mecze jednego dnia to spore obciążenie, nie tylko fizyczne, ale także psychiczne. Jak radziliście sobie z tak dużym stresem?

SP: - Po pierwszej połowie meczu z Chełmem, w przerwie między drugą a trzecią kwartą, kiedy na tablicy widniał niezbyt dla nas korzystny wynik 30:20 dla Chełma, Piotrek Tujak wywołał małą awanturę, padło kilka ostrych słów z różnych ust, które jak się później okazało, pozwoliły nam skupić się na tym, co mamy robić. Trochę wbrew logice, ale mając również na uwadze fakt, że za kilka godzin gramy drugi mecz, zwolniliśmy grę w ataku, przez co akcje były bardziej składne i mniej chaotyczne, przy tym maksymalnie skupiliśmy się na obronie. Chyba przyniosło to oczekiwany skutek, skoro gracze z Chełma rzucili w dwóch ostatnich kwartach meczu tylko 10 pkt, natomiast my byliśmy w stanie wyjść na prowadzenie i kontrolować przebieg spotkania, które ostatecznie zakończyło się naszym 13-to punktowym zwycięstwem. Po meczu gracze z Chełma nie bardzo mogli uwierzyć w to, że przegrali, my zaś cieszyliśmy się z pewnego drugiego miejsca.

GB: - Niestety nie ominęły Was kontuzje zawodników, a mimo to pokonaliście wszystkich rywali.

SP: - Tak, ale przed meczem z drużyną z Zamościa mieliśmy spore wątpliwości, czy wychodzić na parkiet, gdyż z siedmiu zawodników, którzy pojechali, w pierwszym meczu z Chełmem urazów doznało aż czterech zawodników. Ponieważ w przypadku walkowera najprawdopodobniej stracilibyśmy drugie miejsce, stwierdziliśmy, że wychodzimy na mecz, gramy spokojnie i powoli, tak jak w meczu z Chełmem, aby się nadmiernie nie obciążać. Nasza bardzo dobra gra w obronie i konsekwencja w ataku nie pozwalała drużynie z Zamościa odskoczyć na większą liczbę punktów, wynik zmieniał się raz na naszą, raz na ich korzyść, a nasza taktyka okazała się znowu skuteczna. W końcówce regulaminowego czasu gry, przy remisie po 46, mieliśmy szansę na zakończenie meczu zwycięstwem, lecz oddany w ostatnich sekundach meczu rzut Łukasza Krawca okazał się niecelny. Łukasz jednak zrehabilitował się bardzo szybko, gdyż w dogrywce trafił dwukrotnie za 3 pkt, a na niecałe 5 sekund przed końcem dogrywki, po faulu na nim, wykorzystał trzy rzuty wolne, wyprowadzając nas na jednopunktowe prowadzenie. Chwilę później dobrą grą w obronie popisał się Mateusz Maciocha, który na tyle skutecznie blokował najlepszego strzelca drużyny Faro, że ten nie trafił, a mecz po dogrywce zakończył się naszą jednopunktową wygraną.

GB: - Zapewne jesteście dumni z tego niecodziennego osiągnięcia.

SP: - Zakończenie meczu wygraną naszej drużyny było nie lada niespodzianką, gdyż drużyna Faro była mistrzem tej ligi nieprzerwanie przez ostatnich kilka lat. Chciałbym podziękować wszystkim grającym kolegom za serce włożone w oba sobotnie mecze oraz w cały sezon. Myślę, że pokazaliśmy, że jako drużyna możemy zwyciężać, pomimo nie najwyższego składu. Szczególnie chciałbym wyróżnić Grzegorza Łubiarza, który był jednym z naszych najskuteczniejszych zawodników oraz wielokrotnie pokazał, że nie boi się presji wyniku ani drużyny przeciwnej. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie również będziemy mogli wziąć udział w rozgrywkach - oby z takim samym rezultatem.

GB: - Gratulujemy zwycięstwa i życzymy kolejnych.

Jt