"Jakie piękne chłopaki po wojnie wyrośli..." - ktoś śpiewał tę piosenkę, która głęboko zapadła mi w pamięć. Piękne chłopaki, piękne, a sportowcy w szczególności. Reprezentacja piłkarzy ręcznych - ci, w przeciwieństwie do siatkarzy - to takie polskie żubry na boisku. Taranują przeciwnika i cieszą nasze oczy nie tylko celnymi rzutami do bramek. Bo my, kobiety, bardziej niż na rozwój akcji zwracamy uwagę na te szerokie, masywne bary, mocne i silne ramiona z odrobinką brutalności. Fajni są.
Jeżeli już mówię o reprezentacjach, to pozwolicie, że przemilczę reprezentację polskiej piłki nożnej. Ani poziomu, ani urody, ani siły... przebicia. A czy u nas można nacieszyć oczy biłgorajskimi sportowcami? Porządnej, męskiej drużyny siatkarskiej nie mamy. Są tylko jakieś dzikie, walczące o puchary. Tam niestety niektórzy z piwnymi brzuszkami, w podeszłym pod czterdziestkę wieku - nawet z ładnymi buźkami i dwudniowym zarostem dla szpanu, ale za to z gromadką dzieci na trybunach - swoich dzieci. Czasami są i żony - najwierniejsze kibicki. A może ciężarowcy "Znicza"? Nie! Za niscy i za silni. To może "Łada"? Raczej nie, bo jakieś małolaty na murawie. No chyba, że... trener! Wysoki, szybki, dobrze zbudowany, elokwentny - oglądam go w kablówce, to wiem - a przede wszystkim kulturalny, grzeczny i uprzejmy. Po prostu idealny dla kobiety. Niestety żonaty.
No więc panowie kochani. Możecie być brzydalami z piwnymi brzuszkami, z gromadką dzieci i żonami. Chcecie być przez nas podziwiani? Bądźcie po prostu dobrze wychowani.