Ireneusz Wilczyński jest Doradcą Burmistrza Józefowa i radnym Rady Powiatu Biłgorajskiego, prezesem Klubu Honorowych Dawców Krwi w Józefowie i wiceprezesem miejscowego koła Polskiego Związku Wędkarskiego, fotografem, motocyklistą, muzykiem, pasjonatem e-booków i teatru, a także pomysłodawcą fabularyzowanego filmu "Lilia" i wydawnictw promujących Gminę Józefów oraz miłośnikiem sportu i podróży. Jedną z największych jego pasji jest... latanie. Ireneusz Wilczyński jest pilotem samolotowym i szybowcowym oraz członkiem zarządu Aeroklubu Ziemi Zamojskiej.
Podczas spotkania w bibliotece opowiadał o wrażeniach z kilkutygodniowej wyprawy do Australii. W prywatnej podróży po "kraju kangurów" towarzyszyli mu dwaj inni przedstawiciele aeroklubu, którzy pojechali tam na zaproszenie byłego mieszkańca Józefowa, przebywającego w Australii od 10 lat, Waldemara Grzyba.
Przez miesiąc uczestnicy wyprawy pokonali w sumie ponad 42 tysiące kilometrów i spędzili w samolotach, lecąc z Polski przez Kopenhagę i Singapur, około 60 godzin. Wrócili z Australii pod wielkim urokiem tego niezwykle ciekawego kraju z mnóstwem egzotycznych krajobrazów, roślin i zwierząt, wspaniałych budowli i wielu innych atrakcji turystycznych. - Góra Kościuszki, opera, mosty, znane na całym świcie obiekty sportowe, w tym korty tenisowe w Melbourne, a także wybrzeże, rezerwat diabła tasmańskiego czy parki narodowe, naprawdę robią wrażenie. Najbardziej urzekła mnie jednak formacja skalna Uluru, która ma ponad 300 metrów wysokości i 8 kilometrów obwodu. Niezwykłe jest to, że znajduje się na zupełnej równinie i jest to miejsce święte dla miejscowych aborygenów - wspominał Ireneusz Wilczyński podczas spotkania w józefowskiej bibliotece.
Wśród innych niezwykłości wymieniał wielobarwne trawy, niespotykane gdzie indziej kształty drzew, na których mieszkają misie koala, ponad 70 rodzajów eukaliptusa i przyjaźnie usposobione kangury.
Uczestnicy wyprawy podziwiali też znakomicie rozwiniętą sieć kempingów z ulubionymi przez Australijczyków zestawami do grillowania, a także niezwykłą gościnność ludzi, w tym przedstawicieli dobrze zorganizowanej w tym kraju Polonii. - Chociaż to drugi koniec świata spotkanie na lotnisku, w sklepie czy po prostu na ulicy kogoś kto ma polskie korzenie nie jest rzadkością. Przy okazji chętnie rozmawiają o swoich związkach z krajem, podkreślając urok Krakowa, Warszawy czy innych polskich miast - mówił Ireneusz Wilczyński.
Uczestnicy spotkania, mogli nie tylko wysłuchać australijskich wspomnień, ale też sami przeżyć wirtualną podróż do tego kraju. Podróżnicy przywieźli bowiem ze sobą niezliczone ilości zdjęć i filmów, dokumentujących prawie 4-tygodniową eskapadę.
Więcej zdjęć na www.ejozefow.pl
~ józefów | 0
Niech opowie jak w Londynie był!!!
|
~ wrażliwa na nos | Oceniano 1 raz +1
a nie chwali się jaki ma długi nos i dlaczego ten Pinokio?
|
~ Jozefowiec | 0
hahaha bez sensu artykul ja w tamty roku bylem na malcie i w Rio i nie chwale sie pfff obciach nie sie schowa, CHWALIPIET
|
stefan | 0
a ta wycieczka to za swoją kasę czy za gminną?
|
~ Jakub | Oceniano 4 razy +4
Dobry społecznik jak na państwowym etacie
|
~ KrUl IrÓś Pierwszy | Oceniano 7 razy +5
hahahhaa lokalny zbawca Iruś wybawienie
|