Pełna jego nazwa to Stowarzyszenie Biłgorajskie Uniwersytet Trzeciego Wieku, skrótowo - UTW. Powstało 9 lat temu, najpierw jako Filia Lubelskiego Uniwersytetu z inicjatywy mecenasa Witolda Dembowskiego i kilku jego przyjaciół, a obecnie jest zorganizowaną grupą z własnym statutem i ambitnym programem zawierającym w tym roku dwa projekty: promocję zdrowia i wspieranie lokalnej kultury. Właśnie ten program opracowany przez panią prezes Jadwigę Smołkę, z myślą o potrzebach ludzi starszych, zawiera, oprócz wykładów, prelekcji i seminariów, tzw. zajęcia warsztatowe, czyli praktyczne wdrażanie tego, czego można będzie wcześniej dowiedzieć się na sali wykładowej. I tu postawiono głównie na zdrowie. Za zdrowiem UTW (obrazowo mówiąc) goni i szuka go gdzie tylko może. Będzie korzystać z miejscowego basenu pod okiem doświadczonego instruktora, z aerobiku na sali ze stosownym tempem do wieku, spacerów z kijkami nordic walking w okolicach Parku Rożnówka, wycieczek autokarowych do ciekawych miejscowości, a także będzie organizować własne recitale i występy z okazji wzniosłych rocznic takich jak np. Dzień Seniora, czy Święto Niepodległości. UTW może to robić, bo ma własny zespół wokalny, ma indywidualności, które potrafią przygotować na luzie, bez stresów spotkanie np. z poezją Czesława Miłosza z okazji 100-lecia jego urodzin, z własną recytacją i bogatym słowem wiążącym. Wszystkich obowiązuje otwartość i bezpośredniość, wszyscy są po imieniu. Dlatego nie trudno tu o wzajemny uśmiech i zrozumienie. To procentuje szczególnie na spotkaniach towarzyskich w lokalu, przy lampce wina i muzyce, a szczególnie kiedy tańczy się sentymentalne tango milonga. Ach... wtedy znajomości jeszcze bardziej się pogłębiają. A jak "klawo" jest na wycieczkach. Ostatnia, busem do Sandomierza i Baranowa, potwierdziła to. Była sprawna podróż, korzystna pogoda, sympatyczna atmosfera i dobrze zaplanowane zwiedzanie. Wszystko bez pośpiechu, na luzie i bez alkoholu. W Sandomierzu było stare miasto oglądane z górnego tarasu Bramy Opatowskiej. Był też temat "Ojciec Mateusz". Były pytania do przewodnika, szczególnie pań, o miejsca poszczególnych akcji tego serialu i o konkretne szczegóły z jego realizacji. To robiło duże wrażenie i to było widać na wzruszonych i zapatrzonych twarzach. A jeszcze był Szpital św. Ducha, d. synagoga, Ratusz, Pałac Biskupi, Muzeum Diecezjalne w Domu Długosza, Katedra, no i atrakcja z lat młodości - prawie godzinny rejs statkiem po Wiśle, jeszcze nie do końca uregulowanej po ostatniej powodzi, ale z pięknymi widokami miasta. A w Baranowie, oczywiście perła renesansu - Zamek. A w nim m.in. słynne witraże Mehoffera i tryptyk Jacka Malczewskiego i... szczęśliwy powrót. Oczywiście, wyjazdy zawsze organizują sami słuchacze UTW i to za własne, stosunkowo nieduże pieniądze, a konkretnie mówiąc, zajmuje się tym jeden doświadczony i odpowiedzialny nasz kolega, też pod tym względem indywidualność. A są jeszcze inni, którzy umieją słuchaczy zaciekawić tematem pojednania polsko-niemieckiego, nie mówiąc już o koleżance Prezes, która traktuje wszystkich jak swoich najbliższych. To się czuje... w UTW jest w zasadzie miejsce dla każdego seniora, tu nie ma stopni, nie ma podziału na ułomność, tu się tylko słucha i uczy, ale bez uczenia się na stopnie. Te stopnie wystawia się samemu. To samoocena. Gdy poczujemy satysfakcję z zajęć, gdy poczujemy się lepiej, zwłaszcza psychicznie, gdy wróci lepsza pamięć i chęć do życia - to wtedy jest ocena celująca. UTW w Biłgoraju jest właśnie po to. Każdy może tu odnaleźć swoje, przykryte starością, predyspozycje i wiarę w siebie. To powinno wystarczyć na zachętę. Tak uważa autor, też słuchacz UTW.
~ Biłgorajcz | 0
Do
|
~ obserwator emeryt | 0
Jak pamiętam to uniwersyte
|